Zabijałem dla "Baraniny"

Zabijałem dla "Baraniny"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek B., tajny świadek w wiedeńskim procesie "Baraniny", zeznał, że był jednym z jego "żołnierzy" i otrzymywał zlecenia likwidowania niewygodnych dla bossa ludzi.
Jeremiasz B., pseudonim Baranina, jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego i udział w organizacji przestępczej.

Zeznający w tym procesie 29-letni Jacek B. twierdzi, że przez pół roku - od listopada 1998 do kwietnia 1999 - należał do "żołnierzy" Baraniny. Jednym z jego zadań było prowadzenie obserwacji. Był też przez 24 godziny na dobę na posyłki szefa. Za swoje usługi dostawał 400 dolarów miesięcznie.

Jeremiasz B. zlecił mu też - wspólnie z innym mężczyzną - dwa morderstwa.

Jednym z pierwszych zadań od "Baraniny" było zastrzelenie niejakiego Zoltana, który zdaniem bossa winien był śmierci znajomego. Zlecenie to nie zostało wykonane, ponieważ Zoltan w tym momencie znajdował się w więzieniu.

Następnym zadaniem było zlikwidowanie właściciela kantoru. Zamach na jego życie nie powiódł się - mężczyzna został postrzelony, ale przeżył. "Pan B. był niezadowolony" - powiedział świadek.

Ponieważ Jacek B. nie wywiązał się również z następnego zadania, zrezygnował z pracy dla "Baraniny". Twierdził, że się bał i nie wytrzymywał presji psychicznej. Szefa poinformował o swej "ucieczce" telefonicznie. Obecnie mieszka z rodziną w Austrii pod nieustanną ochroną policji.

Jacek B. został objęty programem ochrony świadków austriackiego MSW i dopiero wówczas zgodził się zeznawać przeciwko byłemu bossowi. Mimo to bal się go na tyle, że w czasie jego zeznań Jeremiasz B. musiał opuścić salę rozpraw.

W drodze do sali sądowej towarzyszyła mu liczna grupa funkcjonariuszy w mundurach i po cywilnemu; wystąpił też z zasłoniętą twarzą, by nie być rozpoznanym. Odsłonił twarz dopiero podczas składania zeznań.

Jacek B. składał zeznania przez blisko trzy godziny. Następnie został przeprowadzony do pokoju narad, a na salę rozpraw powrócił "Baranina". Sąd zrelacjonował mu treść zeznań świadka. Oskarżony, który twierdzi, że nie zna Jacka B., chciał postawić świadkowi pytania, ale ze względów proceduralnych nie było to możliwe.

Jeremiasz B. oświadczył wówczas, że jego proces "nie jest fair". Uspokoił się po naradzie ze swoim obrońcą.

em, pap