Uczelnie o ekspertach Macierewicza: nie są specjalistami od katastrof lotniczych

Uczelnie o ekspertach Macierewicza: nie są specjalistami od katastrof lotniczych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tu-154 rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku (fot. Serge Serebro, Vitebsk Popular News/Wikipedia)
Prof. Jacek Rońda i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badań przyczyn katastrof lotniczych, ani nie prowadzą badań związanych z tą tematyką - przekonują krakowska AGH i Politechnika Warszawska, uczelnie, na których naukowcy pracują. Profesorowie Rońda i Obrębski współpracują z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza zajmującym się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej. Powołując się na swoje badania przekonują oni, że na pokładzie Tu-154M doszło do dwóch wybuchów, które doprowadziły do katastrofy pod Smoleńskiem.
"Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej jak i Politechnice Warszawskiej Panowie Profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych. Jakiekolwiek poglądy i opinie przekazywane opinii publicznej formułowane przez Panów Profesorów, dotyczące wyjaśniania przyczyn katastrofy lotniczej w Smoleńsku, traktować zatem należy wyłącznie jako ich prywatny pogląd, niezwiązany z działalnością naukowo-badawczą prowadzoną przez nich na naszych uczelniach" - przekonują, w cytowanym przez tvn24.pl liście rektorzy AGH i Politechniki Warszawskiej.

Eksperci w prokuraturze

Prof. Wiesław Binienda, prof. Jan Obrębski i prof. Jacek Rońda zostali w ostatnim czasie przesłuchani przez prokuraturę, która chciała zweryfikować czy eksperci zespołu Macierewicza dysponują wiarygodnymi dowodami na potwierdzenie hipotezy o wybuchu do jakiego miało dojść na pokładzie Tu-154M, a także dowodami na to, że skrzydło Tu-154M nie mogło złamać się po uderzeniu w brzozę (co, według raportu rządowej komisji Jerzego Millera badającej okoliczności katastrofy w Smoleńsku, było bezpośrednią przyczyną tragedii).

Eksperci bez dowodów

Kpt. Marcin Maksjan rzecznik prokuratury relacjonował, że żaden ze świadków wiarygodnych dowodów na potwierdzenie hipotez forsowanych przez zespół Antoniego Macierewicza nie przedstawił. - Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był "eksperyment myślowy" oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy. Inny świadek formułował wnioski w oparciu o 40-minutowy kontakt z niewielkim elementem metalowym, który jakoby pochodził z miejsca zdarzenia. Jako podstawę do formułowania wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera - mówił rzecznik wojskowej prokuratury. Po kilku godzinach od publikacji materiału przez "Gazetę Wyborczą" prokuratura wojskowa ujawniła na swojej stronie protokoły z przesłuchań ekspertów zespołu Macierewicza.

arb, tvn24.pl