Nie palcie trawy! (aktl.)

Nie palcie trawy! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas minionego weekendu strażacy ponad tysiąc razy wyjeżdżali do pożarów traw i nieużytków. Tak wielu zgłoszeń w wielu regionach nie było od lat.
Większość pożarów była następstwem celowych podpaleń.

"Pomimo akcji prewencyjnej prowadzonej w mediach, spotkań i setek plakatów informujących o zagrożeniach i skutkach podpalania traw pożary nasilają się. Akcje gaśnicze są bardzo kosztowne i wymagają udziału wielu ludzi. Jednak ważniejsze jest to, że absorbują strażaków, co może mieć tragiczne skutki, kiedy dojdzie do innych poważniejszych zdarzeń" - powiedział rzecznik lubuskiej straży pożarnej Dariusz Żołądziejewski.

W gaszeniu pożarów traw w Lubuskiem uczestniczyło w weekend ponad tysiąc strażaków, którzy wyjeżdżali do pożarów blisko tysiąc razy. Łączne koszty wszystkich akcji gaśniczych można już liczyć w dziesiątkach tysięcy złotych.

Sytuację pogarszają słoneczna pogoda i wiatr, który powoduje, że ogień bardzo szybko rozprzestrzenia się i obejmuje często dziesiątki, a nawet setki hektarów. Największy pożar miał miejsce w niedzielę w powiecie nowosolskim, gdzie płonęło ponad 250 ha traw.

Lubuskie nie było pod tym względem odosobnione. Świętokrzyscy strażacy podczas minionego weekendu wyjeżdżali do pożarów traw i lasów prawie 400 razy. Doszło tam do 363 pożarów traw i 32 pożarów lasu. Najczęściej paliło się w  powiatach kieleckim, starachowickim, ostrowieckim i skarżyskim.

Z powodu wypalania traw spłonęły trzy altanki i jedna szopa. Kilkakrotnie ogień zagrażał budynkom gospodarczym - poinformował Arkadiusz Wesołowski z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach. Według Wesołowskiego, wyjazd do niewielkiego pożaru kosztuje średnio około 500 zł.

Pożary nie ominęły także łąk i trzcinowisk w otulinie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Spłonęło tam czternaście hektarów łąk.

To pierwszy w tym roku pożar łąk nad Biebrzą. Tu również strażacy podejrzewają podpalenie. Z powodu trudności z dojazdem ciężkim sprzętem akcja gaśnicza ograniczała się do tłumienia ognia i  zabezpieczania terenu, by ogień nie rozprzestrzeniał się na  pobliski las.

Pożary trzcinowisk na tym terenie są bardzo niebezpieczne, gdy rozprzestrzeniają się na torfowiska. Tlące się pokłady torfu nie gasną tygodniami. W ubiegłym roku rekordowo duże pożary nad Biebrzą objęły około 2,5 tys. hektarów torfowisk i trwał od sierpnia do października, zanim nie ugasiły go intensywne deszcze.

Według podlaskich strażaków, od czasu, gdy poprawiła się pogoda, w województwie wybucha co dzień blisko sto pożarów spowodowanych wypalaniem łąk.

W piątek wybuchł też pożar na bagnach przy Kanale Augustowskim. Do niedzieli wypaliło się tam dwadzieścia hektarów trzcin. Pożar wygasł samoczynnie. Ze względu na bagnisty teren strażacy nie interweniowali, a jedynie zabezpieczali teren.

les, pap