Dariusz P. sam wysyłał sobie pogróżki. Oskarżony o zamordowanie rodziny

Dariusz P. sam wysyłał sobie pogróżki. Oskarżony o zamordowanie rodziny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dariusz P. miałby podpalić dom, aby uzyskać odszkodowanie (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
- Dariusz P. podczas przesłuchania przyznał, że sam wysyłał sobie sms-y z pogróżkami, czyli do utrudniania postępowania - powiedział rzecznik prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński. Chodzi o sprawę pożaru, w którym zginęła żona Dariusza P. i jego czwóro dzieci.
Dariusz P. zaczął być podejrzewany o to, że sam podpalił dom, aby wyłudzić odszkodowanie. Teraz przyznał, że sam sobie wysyłał sms-y z pogróżkami, by skierować śledztwo na inne tory. Chodziło o sugestię, że to osoba, która mu groziła, jest podpalaczem. W toku postępowania znaleziono przy nim telefon, z którego wysłane były rzekome pogróżki.

Według "Superwizjera" Dariusz P. nie przyznał się jednak do zabójstwa rodziny. W marcu P. został zatrzymany po tym, jak prokuratura zarzuciła mu zabójstwo 5 osób i usiłowanie zabicia 6 - najstarszego syna, który ostatecznie przeżył.

Wciąż nie powołano biegłych, którzy mieliby orzec, czy Dariusz P. był poczytalny w chwili pożaru. Ewentualne obserwacje potrwałyby kilka tygodni.

Tropem, którym kieruje się prokuratura jest fakt, iż Dariusz P. tuż przed tragedią ubezpieczył żonę na bardzo wysoką kwotę, głównie od pożaru właśnie. Media donosiły, że P. miał spore długi z tytułu działalności, którą prowadził (produkcja mebli).

DK, TVN24