Ustawę o referendum zaskarżyli posłowie Ligi Polskich Rodzin i Ruchu Katolicko-Narodowego. Roman Giertych (LPR) i Jerzy Czerwiński (RKN) wnosili, by Trybunał uznał, że ustawa jest sprzeczna z konstytucją. Ryszard Kalisz w imieniu Sejmu oraz zastępca Prokuratora Generalnego Ryszard Stefański wnieśli o uznanie, że nie ma sprzeczności między tą ustawą a ustawą konstytucyjną.
Wnioskodawcy kwestionowali przepis, zgodnie z którym jedyną konsekwencją negatywnego wyniku referendum w sprawie wyrażenia zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej jest niedopuszczenie do ratyfikacji umowy przez prezydenta.
Zdaniem wnioskodawców, również niewiążący wynik referendum (czyli frekwencja poniżej 50 proc.) jest faktycznie wynikiem negatywnym. W związku z tym niekonstytucyjna jest stworzona w ustawie możliwość ponownego podjęcia w takim przypadku uchwały Sejmu, co także jest ignorowaniem woli narodu.
Wnioskodawcy uważali także, że żaden z przepisów ustawy nie wskazuje jakichkolwiek ograniczeń sposobu finansowania kampanii referendalnej (w tym finansowania jej ze źródeł zagranicznych). Stoi to - zdaniem wnioskodawców - w jawnej sprzeczności z zasadą suwerenności narodu.
Posłowie kwestionowali również możliwość głosowania w referendum przez dwa dni.
sg, pap