Biorę, bo się bawię

Biorę, bo się bawię

Dodano:   /  Zmieniono: 
Narkotyki w oczach młodych ludzi stały się rozrywką. KAWA, PIWO, AMFETAMINA – TO NIEMAL RÓWNORZĘDNE UŻYWKI. Mało kto wierzy w uzależnienie.

Zabawa, szukanie nowych doznań, nic więcej – mówi Paulina, studentka pierwszego roku studiów na jednej z warszawskich prywatnych uczelni. – Marihuana, czasem amfetamina, czasem coś jeszcze – wylicza. W żadnym razie nie jest tak, że musi. Tylko czasem chce. Kiedy? – Sesja, impreza, wyjście do klubu. Bo to pomaga się skupić, ale i dobrze bawić. Jeden woli winko, ja wolę to. Kontroluję się bardziej niż niektórzy po tym winku – przekonuje. Paweł jest w liceum. Kuł przed zakończeniem roku szkolnego. Jak sam mówi, chciał się wspomóc. Nie pierwszy raz. Na wspomaganiu przyłapała go matka. Dziwi się, że „narobiła strasznej paniki”. Przecież nic się nie stało.

– Kiedyś różnica między dobrem a złem była jasno określona. Dziś coraz trudniej jest zdefiniować narkomana, bo różnica między narkomanem a nienarkomanem stała się niejasna. Podobnie jak między uzależnieniem a nieuzależnieniem – mówi dr Beata Hoffmann z Pracowni Psychospołecznych Problemów Uzależnień w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim i autorka książki „Narkotyki w kulturze młodzieżowej”. Dr Hoffmann zbadała, jak w ostatnich dziesięcioleciach zmieniło się postrzeganie narkotyków przez młodych ludzi. Przyznaje, że wyniki w pewien sposób ją przeraziły.

Więcej możesz przeczytać w 28/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.