A statek płynie... (aktl.)

A statek płynie... (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Holenderski statek-klinika aborcyjna "Langenort" wpłynął do portu we Władysławowie. Wejście było nieuzgodnione z kapitanem portu, i teraz statek może mieć problem z wypłynięciem.
"Langenort" parę minut przed godz. 14 w niedzielę wpłynął do portu we Władysławowie. Kilkadziesiąt osób na brzegu witało go okrzykami: "Mordercy", obrzuciło jajkami i oblało czerwoną farbą. Po południu na statku rozpoczęła się odprawa celno-paszportowa statku.

W zależności od jej wyników, będą podejmowane ewentualne działania prokuratorskie. "Mogą być różne sytuacje: albo pod kątem ustawy Prawo celne nastąpi zaplombowanie medykamentów niedopuszczonych w Polsce przez celnika w trybie administracyjnym, bez możliwości dysponowania nimi na polskim obszarze celnym i  polskim terytorium, albo możliwe, że nastąpi zatrzymanie ich w  trybie procesowym" - powiedział prokurator rejonowy w Pucku Witold Niesiołowski.

Kiedy statek wpływał do portu, witało go kilkadziesiąt osób, zarówno jego przeciwników, jak i zwolenników. Nabrzeże ochraniało wojsko i policja. Mimo to nie obeszło się bez incydentów. Dwie młode kobiety zostały oblane czerwoną farbą. Jeden z mężczyzn próbował nożem odciąć linę cumowniczą, co uniemożliwili mu funkcjonariusze Straży Granicznej.

Kapitan portu Władysławowo Kazimierz Undro powiedział, że  statek wpłynął do portu bez wymaganego zezwolenia. Dlatego "nie dostanie zgody na opuszczenie portu, dopóki nie wyjaśni, dlaczego złamał procedurę".

"Czekam na pisemne wyjaśnienie okoliczności tego zajścia od  kapitana statku w poniedziałek. Po tym podejmę decyzje dotyczące konsekwencji złamania procedury" - oświadczył Undro. Poinformował, że może nakazać opuszczenie portu i nałożyć na właścicieli statku karę administracyjną. Maksymalna wysokość kary to 30-krotność krajowej pensji.

W sobotę statek nie wpłynął do portu we Władysławowie z powodu trudnych warunków pogodowych. Tego dnia doszło do incydentu z  udziałem holenderskich feministek z fundacji "Kobiety na falach", do której należy statek, i działaczy LPR. Gdy feministki wchodziły do Urzędu Miasta we Władysławowie, gdzie zorganizowały konferencję prasową, obrzucone zostały jajkami przez pikietujących przeciwników. Wśród nich byli działacze i sympatycy Ligi Polskich Rodzin. Pikietujących przeszukała i wylegitymowała policja.

Uczestniczki konferencji, nie chciały odpowiadać na większość pytań dziennikarzy dotyczących usług świadczonych na statku- klinice. Zasłaniały się polskim prawem, zgodnie z którym udzielenie informacji o możliwości dokonania nielegalnego w Polsce zabiegu przerwania ciąży może zostać uznane za udzielenie pomocy w  dokonaniu przestępstwa.

Holenderki pytane, czy na wynajmowanym przez nie statku znajdują się nielegalne w Polsce wczesnoporonne pigułki RU486, odpowiadały, że na statku mają "różne medykamenty", ale nie mogą rozmawiać o  konkretnych środkach.

Indagowane, po co będą zabierać kobiety na wody eksterytorialne, odpowiadały, że po to, aby edukować je z zakresu planowania rodziny i aby prowadzić warsztaty z antykoncepcji. Pytane, jak zamierzają zapewnić bezpieczeństwo i anonimowość kobietom, które zdecydują się wejść na pokład statku-kliniki, odpowiadały, że  "mają pewne środki bezpieczeństwa".

Z kolei działaczki Forum Kobiet Polskich i Ruchu Światło Życia przekonywały w sobotę dziennikarzy, że feministki działają na  szkodę kobiet. Wiceprzewodnicząca Forum Ewa Kowalewska, jako propagandę określiła informacje dotyczące zalet aborcji farmakologicznej, którą przeprowadza się za pomocą RU486, a która -  według nieoficjalnych doniesień medialnych - znajduje się na  statku-klinice.

Statek-klinika aborcyjna "Langenort" próbował wpłynąć do portu we  Władysławowie już w piątek po południu, jednak z powodu "niekorzystnego kierunku wiatru" został skierowany na kotwicowisko do Gdyni.

Przedstawiciele holenderskiej fundacji "Kobiety na falach", do  której należy statek, planują, że "Langenort" pozostanie w Polsce około dwóch tygodni.

sg, pap