Stosunek z chorobą

Stosunek z chorobą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rośnie liczba zakażonych syfilisem, opryszczką narządów płciowych, pojawili się też dewianci świadomie narażający siebie i partnerów na AIDS!
Epidemia AIDS na półkuli północnej przestała straszyć - ogłosili eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Coraz więcej ludzi, głównie w wieku 18-25 lat, decyduje się zatem na ryzykowne zachowania seksualne bez odpowiednich zabezpieczeń. Jakie są efekty takiego postępowania? Na całym świecie gwałtownie wzrasta, szczególnie podczas wakacji, liczba chorób i zakażeń przenoszonych drogą płciową, takich jak kiła, rzeżączka i opryszczka, a także infekcji bakteriami Chlamydia oraz wirusami zwiększającymi ryzyko raka narządów płciowych u kobiet.

"W wiek dojrzewania wkroczyło nowe pokolenie młodzieży, które nie przeżyło szoku, jakim w połowie lat 80. był HIV" - uważa prof. Thomas Frieden z amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób (CDC). Niebezpieczny seks uprawiają na przykład tzw. łowcy wirusów. Tak nazywani są młodzi ludzie, którzy pragną przeżyć dreszcz śmiertelnego ryzyka i świadomie odbywają stosunki bez zabezpieczeń z osobami zarażonymi HIV. Według magazynu "Rolling Stone", w USA zachorowania łowców wirusów stanowią 25 proc. nowych przypadków AIDS.

Ponad 100 mln ludzi jest zakażonych rozprzestrzeniającym się na całym świecie wirusem opryszczki narządów płciowych (Herpes simplex virus). W USA nosicielami tego zarazka jest 22 proc. dorosłych, a co roku rejestruje się pół miliona nowych przypadków! Za 20 lat w Ameryce Północnej zakażonych będzie 40 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet w wieku od 15. do 39. roku życia - prognozują specjaliści McMaster University w Hamilton w Ontario. Tego rodzaju infekcje wywołuje zwykle wirus HSV-2, ale coraz częściej (na skutek tzw. transmisji orogenitalnej) na narządy płciowe przenosi się również wywołujący dotychczas wyłącznie opryszczkę ust zarazek innego typu (HSV-1).

W Stanach Zjednoczonych i we Francji jeszcze kilka lat temu wydawało się, że syfilis będzie można całkowicie wyeliminować. Tymczasem na początku XXI wieku zarówno w USA, jak i w Europie zwiększa się liczba zakażeń kiłą. - W Polsce po raz pierwszy od pięćdziesięciu lat liczba zachorowań z tego powodu przestała spadać i ponownie zaczęła rosnąć. W tym roku może się zwiększyć nawet o 30 proc. - alarmuje prof. Sławomir Majewski z  Instytutu Wenerologii Akademii Medycznej w Warszawie.

Nie wiadomo, w jaki sposób kiła znalazła się w Europie - prawdopodobnie przywlekli ją na nasz kontynent towarzysze wypraw Krzysztofa Kolumba. W 1495 r. "chorobę francuską" przywiozła do Polski powracająca z pielgrzymki w Wiecznym Mieście małżonka jednego z dostojników dworu na Wawelu. W XVIII wieku kiła była już chorobą społeczną, atakującą zarówno mieszczan i wieśniaków, jak również królów, ministrów i dostojników Kościoła. Na syfilis chorował Lenin (leczył się w Krakowie podczas pobytu na emigracji w Galicji), a także Adolf Hitler, jak przekonuje Deborah Hayden w wydanej w marcu tego roku książce "Pox: Genius, Madness, and the Mysteries of Syphilis". W drugiej połowie XX wieku, kiedy wprowadzano antybiotyki i stosowano profilaktykę zakażeń, liczba zachorowań zaczęła spadać. Od kilku lat niemal wszystkie kraje ponownie notują wzrost zachorowań na kiłę i inne choroby weneryczne.

W Wielkiej Brytanii liczba osób zakażonych syfilisem od 1995 r. zwiększyła się aż pięciokrotnie, a rzeżączką - ponaddwukrotnie. W Holandii na kiłę zachorowało o 111 proc. więcej osób niż w 1999 r. W największych aglomeracjach USA: Nowym Jorku, San Francisco, Seattle, Chicago i Miami, liczba zakażeń tą chorobą wzrosła od 1997 r. aż trzykrotnie. - Wprawdzie nie możemy mówić o epidemii, jaka dziesiątkowała ludność jeszcze na początku XX wieku, ale obserwowany w Polsce i innych krajach wzrost liczby zachorowań na kiłę i inne choroby przenoszone drogą płciową jest niepokojący - mówi dr Iwona Rudnicka z Instytutu Wenerologii Akademii Medycznej w Warszawie. W Polsce zgłoszono w ubiegłym roku 1149 przypadków kiły - 10 proc. więcej niż w 2001 r. Rzeczywista liczba zakażeń jest jednak znacznie większa. - Oficjalnie rejestrowane przypadki stanowią jedynie wierzchołek góry lodowej wszystkich zachorowań przenoszonych drogą płciową, coraz częściej importowanych zza wschodniej granicy - mówi prof. Majewski.

Eksperci WHO obawiają się, że nowa fala zachorowań na kiłę i inne choroby weneryczne zwiastuje, iż za kilka lat wzrośnie liczba zakażeń HIV na półkuli północnej. Sprzyja temu narastająca niechęć do przestrzegania zasad tzw. bezpiecznego seksu. Łowcy wirusów chcą przeżyć dreszczyk emocji i "uwolnić się od lęku przed uprawianiem seksu bez ochrony" - twierdzi brytyjski "The Spectator". W Holandii i Francji z 83 proc. do 60 proc. spadła liczba osób w wieku 18-25 lat używających prezerwatyw. - W Polsce w ten sposób zabezpiecza się wciąż 60-70 proc. młodzieży w wieku 15-18 lat. Niepokoi, że wielu młodych ludzi nie używa prezerwatyw, gdy wydaje się im, że ich partner jest pewny - mówi prof. Zbigniew Izdebski, przewodniczący Towarzystwa Rozwoju Rodziny.

Równie niepokojące jest rozprzestrzenianie się tzw. ukrytych epidemii, do jakich zaliczane są przenoszone drogą płciową zakażenia bakteriami Chlamydia trachomatis oraz wirusem brodawczaka (papilloma), który u części kobiet może się przyczynić do rozwoju raka szyjki macicy. W Szkocji oficjalnie zarejestrowano w ubiegłym roku 10,5 tys. infekcji chlamydiami (o 30 proc. więcej niż w 2001 r. i 300 proc. więcej niż w 1995 r.). Z opublikowanych w czerwcu badań prof. Gordona Scotta z Edinburgh Royal Infirmary wynika jednak, że w Wielkiej Brytanii co najmniej 9,8 proc. mężczyzn i 10 proc. aktywnych seksualnie kobiet jest zarażonych tego rodzaju bakteriami - to prawie pięciokrotnie więcej, niż sugerowały wcześniejsze analizy.

Zakażenie chlamydiami, podobnie jak wywoływane przez bakterie choroby weneryczne, można dość łatwo leczyć powszechnie dostępnymi antybiotykami. Kłopot polega na tym, że te infekcje wyjątkowo trudno jest wcześnie wykryć, bo na ogół przebiegają bezobjawowo. Aż 90 proc. zakażonych chlamydiami mężczyzn (a nie jak dotychczas sądzono co drugi z nich) nie ma żadnych poważniejszych objawów choroby - sugerują badania prof. Scotta. Tego rodzaju bakterie działają jak bomba z opóźnionym zapłonem. Są przyczyną tzw. nierzeżączkowych zapaleń cewki moczowej (u obu płci) oraz śluzowo-ropnych zapaleń szyjki macicy u kobiet. Powodują niepłodność i zapalenie płuc. Podejrzewa się nawet, że są odpowiedzialne za 40 proc. albo nawet 60 proc. (jak sądzą lekarze amerykańscy) ujawniających się po wielu latach od zakażenia przewlekłych zapaleń stawów kończyn i kręgosłupa! Potwierdzają to badania specjalistów Instytutu Reumatologicznego w Warszawie: prawie co trzecia osoba z tego rodzaju schorzeniem może podejrzewać, że przed laty nabawiła się go w łóżku, najczęściej podczas przygodnego kontaktu seksualnego.

Zbigniew Wojtasiński

Pełny tekst w najnowszym, 1075 numerze tygodnika "Wprost" w sprzedaży od poniedziałku 30 czerwca.