Wipler: Czekałem rok na minimum sprawiedliwości. Sienkiewicz kłamał

Wipler: Czekałem rok na minimum sprawiedliwości. Sienkiewicz kłamał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przemysław Wipler (fot. mat. pras)
- Pytajcie tabloidy skąd mają nagrania. Kłamała policja, ówczesna marszałek Ewa Kopacz, kłamał, bądź był wprowadzony w błąd prezydent Komorowski, kłamał były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz - powiedział Przemysław Wipler reporterowi Radia ZET.
Jak dodaje Wipler, nagrania z monitoringu ma w swoim posiadaniu od lipca, ale nie jest odpowiedzialny za przeciek. Poseł powiedział też, że ma już przygotowane pytania, które zada podczas czwartkowej konferencji prasowej. - Ponad rok czekałem na minimum sprawiedliwości. Byłem niszczony, grillowany - podsumował Wipler.

Do incydentu z udziałem posła doszło 31 października 2013 r. w Warszawie przed klubem na ul. Mazowieckiej. Policjanci pojawili się tam, ponieważ dostali informacje o bójce kilkunastu osób. Po dotarciu na miejsce spotkali jedynie dwie osoby. Podczas próby wylegitymowania podszedł do nich mężczyzna, którym - jak relacjonuje policja - okazał się być poseł Przemysław Wipler. Według relacji policjantów Wipler znajdował się pod wpływem alkoholu lub "innych środków" i zachowywał się agresywnie. Poseł tłumaczył wtedy, że on jedynie włączył się do interwencji funkcjonariuszy wobec innej osoby i to policja była wobec niego agresywna.

Tymczasem, na nagraniu, które opublikowały "Super Express" i "Fakt", widać jak radiowóz na sygnale podjeżdża do dwóch osób stojących na ulicy przed klubem. Wipler siedział wtedy niedaleko, na murku i przyglądał się całemu zajściu. Potem podchodzi do radiowozu i zaczyna rozmawiać z funkcjonariuszami. Nie wiadomo co mógł mówić poseł, ale po chwili zaczyna się przepychanka, później Wipler szarpie się z policjantem, który później pryska mu w twarz gazem. Pojawia się też policjantka, która razem z funkcjonariuszem przewraca posła na ziemię i próbują go skuć, uderzają go pałkami.

Potem pojawiają się kolejne osoby, pomagające w interwencji. Nagranie kończy się, gdy policji udało się już skuć posła i leży on na ziemi, a na miejsce przyjeżdża kolejny radiowóz.

Radio Zet, Wprost.p, se.pl, fakt.pl