Natomiast Antoni Bajer z "Kotwicy" przyznał, że pracownicy wciąż liczą na to, iż Odratrans nie została sprzedana gliwickiej firmie. Boją się, że IZO ERG kupił Odratrans nie po to, aby ją rozwijać, lecz wyprzedać po kawałku. "Jeśli jednak Odratrans została sprzedana, to domagamy się unieważnienie transakcji i rozpisania nowego przetargu" - powiedział Bajer. Dodał, że będą strajkować tak do skutku, czyli do momentu spełnienia ich żądań.
Tymczasem prezes Odratrans we Wrocławiu Edward Osowski wyjaśnił, że transakcję sprzedaży firmy sfinalizowano we wtorek popołudniu. "Pakiet większościowy akcji posiada obecnie IZO ERG. Natomiast Skarb Państwa zatrzymał 25 procent" - dodał Osowski.
Do pierwszego protestu doszło w połowie czerwca. Wtedy to barkarze zablokowali Odrę w Szczecinie i Wrocławiu. Protestujący sprzeciwili się sprzedaży Odratrans gliwickiej firmie. Uważali, że przedsiębiorstwo powinna przejąć powołana przez nich spółka pracownicza. Związkowy mówili, że transakcja z IZO ERG-iem została przeprowadzona w tajemnicy i niezgodnie z prawem. Zwłaszcza, że właściciel akcji Siódmy Fundusz Inwestycyjny im. Kazimierza Wielkiego kilka miesięcy prowadził negocjacje ze związkiem "Kotwica", które zakończyły się niepowodzeniem.
Protest zawieszono po tym jak Ministerstwo Skarbu wstrzymało transakcję sprzedaży akcji Odratrans IZO ERG-owi. Protestujących zapewniono, że proces sprzedaży zostanie wstrzymany do października. Sprawa miała być wyjaśniona przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuraturę.
Ostatecznie sprzedano Odratrans - jak twierdzą związkowcy - bez powiadomienia pracowników firmy. Protestujący są rozgoryczeni, że nikt ich nie zaprosił "do stołu" i rząd sprzedając Odratrans IZO ERG-owi "niszczy polską infrastrukturę żeglugi śródlądowej".
rp, pap