Ze wstępnych wyników przeprowadzonej w piątej sekcji zwłok wynika, że Maciuś zmarł, bo się udusił. Przed śmiercią połknął fragment długopisu, który zatkał prawe oskrzele główne - podaje tvn24.pl.
- Ciało obce zostało połknięte tuż przed śmiercią. Sekcja nie wykazała ewidentnych zmian chorobowych u dziecka. Pod ich kątem przeprowadzone zostaną szczegółowe badania histopatologiczne zabezpieczonych wycinków - poinformował Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Jak dodaje prokurator "z wnioskami płynącymi z sekcji trzeba jeszcze poczekać". Podkreśla natomiast, że w świetle nowych ustaleń trudno dopatrywać się związku pomiędzy działaniem szpitala w Kutnie a śmiercią chłopca.
Lekarz do którego na początku trafił chłopiec stwierdził zapalenie oskrzeli, przepisał witaminy i syrop wykrztuśny. W nocy z 8 na 9 lutego chłopiec zaczął ciężko oddychać. Po interwencji MOPS-u lekarz przyjechał zbadać dziecko. Stwierdził, iż Maciuś powinien dostać antybiotyk dożylnie i wypisał skierowanie do szpitala. Matka i babcia pojechały tam z chłopcem w poniedziałek około 18:30. Matka poinformowała, że lekarz wypisał receptę na antybiotyk i odesłał chłopca do domu. Mimo podania chłopcu lekarstwa, następnego dnia źle się poczuł i zaczął się dusić. Wtedy mama dziecka pobiegła po pomoc do sąsiada, który rozpoczął reanimację. Dziecka nie udało się jednak uratować.
tvn24.pl
Jak dodaje prokurator "z wnioskami płynącymi z sekcji trzeba jeszcze poczekać". Podkreśla natomiast, że w świetle nowych ustaleń trudno dopatrywać się związku pomiędzy działaniem szpitala w Kutnie a śmiercią chłopca.
Lekarz do którego na początku trafił chłopiec stwierdził zapalenie oskrzeli, przepisał witaminy i syrop wykrztuśny. W nocy z 8 na 9 lutego chłopiec zaczął ciężko oddychać. Po interwencji MOPS-u lekarz przyjechał zbadać dziecko. Stwierdził, iż Maciuś powinien dostać antybiotyk dożylnie i wypisał skierowanie do szpitala. Matka i babcia pojechały tam z chłopcem w poniedziałek około 18:30. Matka poinformowała, że lekarz wypisał receptę na antybiotyk i odesłał chłopca do domu. Mimo podania chłopcu lekarstwa, następnego dnia źle się poczuł i zaczął się dusić. Wtedy mama dziecka pobiegła po pomoc do sąsiada, który rozpoczął reanimację. Dziecka nie udało się jednak uratować.
tvn24.pl