"Są dwie wersje opinii fonoskopijnej z tupolewa. Nieco się różnią"

"Są dwie wersje opinii fonoskopijnej z tupolewa. Nieco się różnią"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrak tupolewa pod Smoleńskiem (fot. PRS Team.net / CC-BY-2.0)
Są dwie wersje opinii fonoskopijnej z tupolewa - poinformował Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Śledczy wyjaśnili, iż pierwsza zawiera spisanie odsłuchanych treści, druga to m.in. analiza i ocena poprawności transkrypcji MAK i CLKP.
Jedną z opinii opracował biegły Andrzej Artymowicz, drugą - prof. Grażyna Demenko z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. - Te dwie opinie nieco się różnią. Przede wszystkim stopniem kategoryczności przypisania określonych wypowiedzi określonym osobom - mówił w TVN24 Andrzej Seremet.

Jak dodał w pierwszej z nich "pewne wypowiedzi są przypisane ze stopniem kategoryczności", w drugiej natomiast "tej kategoryczności nie ma, są pewne przypuszczenia". - Jest to wypowiedź z pewnym stopniem prawdopodobieństwa - tłumaczył.

"Częścią jednego ze wskazanych załączników jest stenogram - spisanie odsłuchanych treści z dowodowego nagrania. Drugi z załączników, którego autorem jest inny członek zespołu biegłych nie zawiera analogicznego stenogramu, przedmiotem badań w zakresie objętym tym załącznikiem nie były badania odsłuchowe całości nagrania. Przedmiotem tego opracowania była, między innymi analiza i ocena poprawności transkrypcji MAK i CLKP oraz analiza możliwości identyfikacji bądź weryfikacji głosów na podstawie percepcji słuchowej i analizy akustycznej - w odniesieniu do niektórych, wskazanych przez przewodniczącego zespołu biegłych fragmentów" - poinformował z kolei rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej Janusz Wójcik.

Nowe odczyty z rejestratora kokpitu

RMF FM dotarło do najnowszej opinii biegłych, którzy odczytywali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego Tu-154 M. Eksperci zdołali odczytać o 1/3 słów więcej niż przy poprzednim badaniu. Stenogram rzuca zupełnie inne światło na to, co działo się w kokpicie przed katastrofą.

Zgodnie ze stenogramem sporządzonym przez biegłych w kabinie pilotów, do samego końca, przebywała osoba opisana jako DSP, czyli Dowódca Sił Powietrznych. Miała ona pozostać w kokpicie mimo wezwań stewardessy do zajęcia miejsc. To tej osobie biegli przypisują słowa dotyczące prób lądowania: "Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku". Po pierwszym komunikacie "TERRAIN AHEAD" miał oczekiwać od załogi "Po-my-słów", zachęcał też pilota "Zmieścisz się śmiało". Sugestie o konieczności lądowania miały paść również z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany.  

W ostatnich 20 minutach lotu magnetofon w kokpicie zarejestrował 7 prób uciszania innych osób. Na 2,5 minuty przed katastrofą pada "ku(...), przestańcie proszę".

Piwko na pokładzie

Biegli odczytali także rozmowę, która miała miejsce na 30 minut przed katastrofą. Jeden z członków załogi (raczej nie piloci) miał mówić o piciu piwa w czasie lotu. Rozmowa niezidentyfikowanych osób w kokpicie: -  Co to jest?  - Piwko, a ty nie pijesz?

Po dwóch minutach stewardessa pyta niezidentyfikowaną osobę: "Wypijesz?". W odpowiedzi pada przeciągłe "Taaak".

Nowa kopia

Stenogram opracowano na podstawie kopii zapisu rejestratora dźwięku zarejestrowanej podczas wizyty w Moskwie w lutym 2014. Poprzednie badania wykonywano na kopii zapisu przechowanego w Moskwie rejestratora MARS. Biegli prokuratury wojskowej ujawnili, że w Tu-154M w rejestratorze wykorzystano taśmę niezgodną ze specyfikacją producenta. Spowodowało to, że rozmowy są zaszumione.

Biegli zakwestionowali też wnioski Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, że rejestrator mógł zarejestrować rozmowy z prezydenckiej salonki, czyli z odległości 5 metrów od wejścia do kokpitu. Eksperci stwierdzili, że przy włączonej awionice wypowiedzi osób znajdujących się w odległości metra od wejścia do kabiny pilotów są już nieczytelne.

Więcej o sprawie w materiale RMF FM

tvn24.pl