Gmyz i Wróblewski też pozwą Hajdarowicza?

Gmyz i Wróblewski też pozwą Hajdarowicza?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Wróblewski 
Sąd Gospodarczy w Warszawie orzekł wczoraj, że zwolnienie obecnego wicenaczelnego "Wprost" Mariusza Staniszewskiego z redakcji "Rzeczpospolitej" w listopadzie 2012 roku było bezpodstawne. Tomasz Wróblewski i Cezary Gmyz, którzy zostali zwolnieni w ten sam sposób, nie wykluczają, że złożą wobec wydawcy "Rzeczpospolitej" pozew o zaległe wynagrodzenie - informuje portal wirtualnemedia.pl
- Muszę porozmawiać na ten temat z prawnikami, nie wykluczam złożenia pozwu przeciwko wydawcy „Rzeczpospolitej” - powiedział naczelny "Wprost", Tomasz Wróblewski. - Na dziś cieszy mnie ocena sądu, że tekst był rzetelny i przygotowany z pełną starannością. Cieszę się, że Mariusz dowiódł swojej uczciwości i staranności - dodał. Cezary Gmyz przypomniał, że wskutek zwolnienia z redakcji został pozbawiony ochorony prawnej w toczących się wówczas procesach i również zapowiedział, że podejmie kroki prawne w tej sprawie, "jeżeli nie upłynął termin roszczeń".

Staniszewski wygrał

Przypomnijmy, Mariusz Staniszewski, obecny wicenaczelny tygodnika „Wprost” wygrał w sądzie z wydawcą „Rzeczpospolitej” Grzegorzem Hajdarowiczem. Proces dotyczył rozwiązania w trybie natychmiastowym umowy z ówczesnym szefem działu krajowego „Rzeczpospolitej” po publikacji tekstu „Trotyl na wraku tupolewa”.

Artykuł był rzetelny

Sąd uznał, że stawiane Staniszewskiemu przez Hajdarowicza zarzuty o brak rzetelności są bezpodstawne, a więc nie miał żadnych podstaw do rozwiązania umowy w tym trybie. Sąd stwierdził także, że nieprawdziwe są twierdzenia Hajdarowicza, jakoby publikowany materiał był niewłaściwie zweryfikowany. Zdaniem orzekającej sędzi treść artykułu „Trotyl na wraku tupolewa” odpowiadała stanowi wiedzy na chwilę publikacji.

– Kilka dni po publikacji tego tekstu Hajdarowicz zwołał coś na wzór komisji, która przesłuchiwała nas ws. kulisów tego tekstu. Wtedy zwolniono Tomasza Wróblewskiego, Bartosza Marczuka, Cezarego Gmyza (autora publikacji) i mnie. Ciekawe było to, że sędzia, która orzekała w tej sprawie nie skupiła się tylko na tym, dlaczego Hajdarowicz powinien wywiązać się z umowy i wypłacić nam pieniądze, ale powiedziała też o tym, że nie było żadnych podstaw, by posądzać nas o nierzetelność – tłumaczył Staniszewski.

wirtualnemedia.pl