Gen. Koziej: Boję się propagandowego, wielkiego zadęcia wokół tematu obrony terytorialnej

Gen. Koziej: Boję się propagandowego, wielkiego zadęcia wokół tematu obrony terytorialnej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gen. Stanisław Koziej (FOT. JAKUB NICIEJA / FOTONEWS / NEWSPIX.PL) Źródło:Newspix.pl
Generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ocenił w radiowej Jedynce plany ministerstwa obrony. Poparł pomysł utworzenia oddziałów obrony terytorialnej, ale nie bez zastrzeżeń.

Prowadzący program "Z kraju i ze świata" poprosił generała o komentarz do pomysłów Ministerstwa Obrony. Chodzi o kwestie podległości nowych jednostek obrony terytorialnej. – Wcześniej były i inne pomysły - aby tworzyć formacje samorządowe, podległe starostom,  gminom, zakładom pracy, czyli "armię obok armii" – mówił Koziej. – Mam nadzieje, że jednak będzie to "wojsko w wojsku" – stwierdził.

– W razie wojny trudno byłoby wyobrazić sobie operację, w której istniałyby jednostki zbrojne niepodległe naczelnemu dowódcy – wyjaśnił.

"Mózg armii"

Koziej miał także wątpliwości, czy zagadnienie utworzenia obrony terytorialnej powinno spaść na barki specjalnie powołanego pełnomocnika, dr Grzegorza Kwaśniaka. 

– Moim zdaniem koncepcję powinien wypracowywać "mózg armii", czyli Sztab Generalny. Wierzę, że ten pełnomocnik jest do zainicjowania problemu i tematu, natomiast całą koncepcję będzie przygotowywał Sztab Generalny – oświadczył.

Inne wątpliwości

Sceptycznie odniósł się również do szacowanych przez ministra Macierewicza kosztów operacji. – Mam wątpliwość co do kosztów. 3 brygady za 300 milionów, czyli za 100 mln rozwinąć jedną brygadę, to za budżet jaki mamy byśmy mogli nie wiem jaką armię utrzymywać – zauważył. 

Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie wyobraża sobie, aby plany zwiększenia liczebności armii do 80, czy nawet 150 tys można było zrealizować bez zwiększenia procentowego udziału obronności w PKB. Obecnie wynosi on 2 proc. Jego zdaniem ambicje Macierewicza wymagają minimum 2,5 proc.

Czas zielonych ludzików

Zdaniem generała pomysł utworzenia obrony terytorialnej jest dobry w czasach wojny hybrydowej i rosyjskich "zielonych ludzików". – Poprzedni rząd też chciał wzmacniać obronność ściany wschodniej, minister Macierewicz chce przyspieszyć – mówił. – Dobry kierunek, ale nie wolno przesadzić – ostrzegał Koziej. 

– Najważniejsza na wypadek wojny jest mobilizacja. Rozwinięcie armii do dużo większej skali niż w czasie pokoju – stwierdził.

– Ja się boję, że w ramach tego programu zajmowania się obroną terytorialna, takiego propagandowego, wielkiego zadęcia wokół tego tematu zgubiony zostanie problem dużo, dużo ważniejszy, jakim jest intensywne szkolenie całości rezerw mobilizacyjnych na rzecz mobilizacji sił zbrojnych – powiedział.

Na koniec rozmowy Koziej zasugerował, że zalążkami obrony terytorialnej mogłyby być Narodowe Siły Rezerwowe, które jego zdaniem zostały "fatalnie wdrożone" i w obecnym stanie nie mają szczególnej racji bytu.

Program Pierwszy Polskiego Radia