Raport na polityczne zamówienie

Raport na polityczne zamówienie

Dodano:   /  Zmieniono: 
NIK nie zostawiła suchej nitki na tzw. Raporcie otwarcia, w którym rząd Leszka Millera przedstawił - jego zdaniem - katastrofalną sytuację spółek państwowych po 4-letnich rządach gabinetu Buzka.
Informacja o spółkach Skarbu Państwa zawarta w tym raporcie, została przygotowana w  sposób nierzetelny i nieprofesjonalny - ocenia prezes Najwyższej Izby Kontroli Mirosław Sekuła.

Sporządzony w Ministerstwie Skarbu Raport otwarcia został przedstawiony rządowi Millera 7 maja 2002 r. Jego autorzy zajęli się przede wszystkim oceną zarządzania spółkami w latach 1998-2000, stwierdzając liczne i ważne uchybienia w zarządzaniu kontrolowanymi przez państwo przedsiębiorstwami.

Tymczasem według NIK, nieprawidłowości i  problemy występujące w podmiotach gospodarczych przedstawiono w raporcie w sposób nieprecyzyjny, a często też wprowadzający w błąd. Z 22 opisanych w raporcie przedsiębiorstw, w 18 stan faktyczny jest odmienny od opisanego w tym dokumencie - stwierdziła, NIK. W przypadku 10 przedsiębiorstw pominięto istotne informacje, świadczące o pozytywnych efektach zarządzania bądź ich dobrej kondycji finansowej; w przypadku np. spółki STOEN raport skoncentrował się wyłącznie na jednej chybionej transakcji finansowej, całkowicie pomijając bardzo dobrą kondycję tej spółki, przygotowanej w tamtym okresie do prywatyzacji.

Ponadto, opis sytuacji dotyczący opisywanych w raporcie przedsiębiorstw, w 16 przypadkach pomijał warunki zewnętrzne ich działalności, co w opinii NIK spowodowało zafałszowanie obrazu funkcjonowania tych firm. W przypadku siedmiu spółek, odpowiedzialność za nieprawidłowości została przypisana przez jego autorów niewłaściwym osobom.

NIK ustaliła m.in., że przyjęty przez rząd dokument Ministerstwa Skarbu był redagowany w resorcie nie przez ekspertów od zarządzania, a jedynie przez gabinet polityczny ministra, głównie na podstawie materiałów przekazanych przez zarządy spółek i przedsiębiorstw, z pominięciem departamentów merytorycznych Ministerstwa Skarbu.

"W opracowaniu KGHM i części innych dokumentów źródłowych zastosowano nietypowy dla profesjonalnych opracowań analitycznych, oskarżycielski język" - podaje NIK, która zajęła się raportem na żądanie sejmowej komisji skarbu. Raport powstał na polityczne zamówienie - ocenia jeden z kontrolerów.

Z tą opinią nie zgadza się rzecznik prasowy rządu Marcin Kaszuba. Jego zdaniem, Raport otwarcia opisuje rzeczywistość, w  jakiej żyliśmy w latach 1997-2001.

Być może duża część opinii publicznej zapomniała o spuściźnie, którą zastał rząd premiera Leszka Millera. "O tej rzeczywistości od czasu do czasu przypominają media, informując o sprawach, które wciąż są rozpatrywane przez sądy, a winni marnotrawienia publicznych pieniędzy znajdują się w aresztach. O faktach się nie dyskutuje" - skomentował Kaszuba wnioski z kontroli przeprowadzonej przez NIK w 22 przedsiębiorstwach opisanych w rządowym Raporcie otwarcia.

em, pap