Prezydent Warszawy tłumaczyła, że na postawienie pomnika smoleńskiego przed Pałacem Prezydenckim nie zgodził się konserwator zabytków. Wicepremier Piotr Gliński stwierdził, że "jest to argument niepoważny" - Pomnik stanie przed Pałacem Prezydenckim, prędzej czy później - zapowiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Gliński.
Gronkiewicz-Waltz zaznaczyła, że Piotr Gliński nie może zmienić stołecznego konserwatora zabytków. - Ktoś teoretycznie może jednak się odwoływać do konserwatora, który jemu podlega i może go zmusić, by się na to zgodził - powiedziała. - Wicepremier Gliński poniesie odpowiedzialność i to "historyczną" za zaburzenie Krakowskiego Przedmieścia jako zamkniętej architektonicznie przestrzeni - dodała prezydent stolicy.
- Pojawiały się pomysły, aby przywrócić pomnik Hoovera, rzeźbiarz Igor Mitoraj chciał postawić pomnik Jana Pawła II, jednak za każdym razem konserwatorzy zabytków stwierdzali, że Krakowskie Przedmieście to zamknięta przestrzeń architektoniczna i nie ma miejsca na kolejne pomniki - podkreśliła.
Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że zgodnie z pomysłem stołecznego ratusza pomnik smoleński miałby stanąć w pobliżu Krakowskiego Przedmieścia, u zbiegu ulic Trębackiej i Focha. - Warszawa jest duża. Jeśli Trębacka się nie podoba, to chętnie znajdę jakieś inne miejsce - stwierdziła.
Radio TOK FM