– Ci, którzy protestują przed Kancelarią, są najlepszym dowodem na to, że protest przeciwko łamaniu demokracji jest bezzasadny – oceniła Witek. – W kraju, który byłby krajem niedemokratycznym, takie protesty nie mogłyby mieć miejsca – przekonywała.
Była rzecznik prasowa Prawa i Sprawiedliwości stwierdziła też, że "nie widzi powodu, dla którego premier Beata Szydło miałaby wychodzić do tych ludzi, bo oni o to spotkanie nie proszą". Dodała, że gdyby taka prośba padła, wówczas szefowa rządu pewnie by na nią przystała.
Elżbieta Witek zaznaczyła, że ze strony partii rządzącej istnieje wola porozumienia i chęć rozwiązania sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Oceniła jednak, że każda taka próba dialogu kończy się odmową ze strony opozycji. Problem, zdaniem Witek, ma podłoże polityczne i w związku z tym w sposób polityczny powinien zostać rozwiązany. – Jeżeli jest wola, żeby dokonać zmian, usiąść i wypracować kompromis, musi się to odbyć nie w telewizji przed kamerami, tylko przy stole – mówiła Witek.
Orzeczenie TK
Przypomnijmy, Trybunał Konstytucyjny uznał nowelizację ustawy o funkcjonowaniu TK z dnia 22 grudnia 2015 roku za całkowicie sprzeczną z konstytucją oraz z zasadą poprawnej legislacji. W odpowiedzi rzecznik rządu nazwał wyrok „komunikatem”, który nie zostanie opublikowany w Dzienniku Ustaw. W podobnym tonie wypowiadał się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Z kolei konstytucjonaliści przyznali, że jest wyrokiem, a do tego wyrokiem historycznym, który zawiera w sobie kilka rozwiązań zastosowanych po raz pierwszy w historii. 10 marca Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro ogłosił wszczęcie śledztwa w sprawie wycieku projektu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
TVP Info, Wprost.pl