Nauczyciel się broni (aktl.)

Nauczyciel się broni (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
TOPR -owcy źle ocenili stan zagrożenia lawinowego - bronił się podczas rozprawy Mirosław Sz., opiekun tyskich licealistów, którzy rok temu zginęli w Tatrach. Lawina zabiła wówczas aż osiem osób.
Zakopiańska prokuratura oskarżyła Mirosława Sz. o nieumyślne doprowadzenie do wyzwolenia lawiny i narażenie na śmierć uczestników wyprawy. Wypadek pod Rysami ze stycznia 2003 r. był najtragiczniejszy w historii polskich Tatr. Oskarżony nauczyciel nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Mężczyzna zapewnił, że jest bardzo doświadczonym taternikiem, wycieczka była dobrze przygotowana, a rejon Morskiego Oka, gdzie doszło do tragedii, jest mu doskonale znany.

Natomiast zarzucił TOPR-owcom brak należytej staranności w ocenie i  informowaniu o zagrożeniu lawinowym. W obszernych wyjaśnieniach oskarżony mówił, że od czasu wypadku nie jest w stanie myśleć o niczym innym, tylko o przyczynach tamtej tragedii. Powiedział, że prowadzi badania dotyczące schodzenia lawin w Tatrach, uwzględniające wszystkie czynniki wpływające na to zagrożenie. Przedstawił też sądowi wykres z  prowadzonych badań.

Mirosław Sz. jest zdania, że TOPR-owcy w swoich komunikatach podają mało precyzyjne dane dotyczące lawin. "Albo wykonują swoją pracę niedokładnie, albo rutynowo, albo nie mają odpowiednich kwalifikacji - nie wiem tego" - powiedział. Podkreślił, że do  wielu podobnych wypadków, także do tego, w którym zginęli licealiści, dochodziło w sytuacji, kiedy ogłaszano drugi, czyli umiarkowany stopień zagrożenia lawinowego. "Dopiero na drugi dzień po wypadku ratownicy ogłaszali trzeci stopień" - zaznaczył i  dodał, że przy takim zagrożeniu nie wychodzi się w góry.

oj, pap