Natomiast zarzucił TOPR-owcom brak należytej staranności w ocenie i informowaniu o zagrożeniu lawinowym. W obszernych wyjaśnieniach oskarżony mówił, że od czasu wypadku nie jest w stanie myśleć o niczym innym, tylko o przyczynach tamtej tragedii. Powiedział, że prowadzi badania dotyczące schodzenia lawin w Tatrach, uwzględniające wszystkie czynniki wpływające na to zagrożenie. Przedstawił też sądowi wykres z prowadzonych badań.
Mirosław Sz. jest zdania, że TOPR-owcy w swoich komunikatach podają mało precyzyjne dane dotyczące lawin. "Albo wykonują swoją pracę niedokładnie, albo rutynowo, albo nie mają odpowiednich kwalifikacji - nie wiem tego" - powiedział. Podkreślił, że do wielu podobnych wypadków, także do tego, w którym zginęli licealiści, dochodziło w sytuacji, kiedy ogłaszano drugi, czyli umiarkowany stopień zagrożenia lawinowego. "Dopiero na drugi dzień po wypadku ratownicy ogłaszali trzeci stopień" - zaznaczył i dodał, że przy takim zagrożeniu nie wychodzi się w góry.
oj, pap