Barbarzyńcy w rzeźni

Barbarzyńcy w rzeźni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrzucana do wrzątku świnia w rzeźni w Żelistrzewie była żywa - uznał biegły powołany przez słupską prokuraturę, prowadzącą śledztwo w sprawie niehumanitarnego uboju.
Według opinii specjalisty z wrocławskiej Akademii Rolniczej, który obejrzał nagranie, zwierzę było przytomne i odczuwało ból - poinformował prokurator Jacek Kamiński. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy w związku z tym zostaną postawione zarzuty kolejnym pracownikom rzeźni.

Śledztwo w tej sprawie toczy się od ub. roku. Dotychczas zarzuty postawiono jednemu pracownikowi rzeźni w Żelistrzewie i  jednemu z zakładu w Bobrowiczkach (Zachodniopomorskie). Są podejrzani o ogłuszanie świń prądem w taki sposób, że widziały to  pozostałe zwierzęta. Przepisy mówią, że powinny być one w innym pomieszczeniu.

Sprawę barbarzyńskiego uboju zwierząt nagłośniła w  listopadzie 2003 roku "Gazeta Wyborcza", pisząc o filmie nakręconym przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt "Animals" m.in. w rzeźni w Żelistrzewie pod Puckiem. Film ten został też pokazany przez stacje telewizyjne. Przedstawiał warunki uboju świń. Zwierzęta, po ogłuszeniu prądem i wbiciu noża w gardło, jeszcze żywe wrzucano do wrzątku.

Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do roku więzienia, a w  przypadku szczególnego okrucieństwa - do dwóch lat.

em, pap