Ciąża (nie)skutecznie przerwana
Aby usunąć ciążę mizoprostolem, zaleca się dawkę 800 mikrogramów (co 24 godziny przez 3 doby). Skuteczność leku wynosi "poniżej 84 proc." - oznacza to, że co szósta próba użycia go jako środka poronnego kończy się uszkodzeniem płodu, ale nie aborcją. Feministki czują się usprawiedliwione, podając, że "mizoprostol ma działanie teratogenne, tj. przyczyniające się do powstawania wad rozwojowych płodu". W związku z tym "należy dopilnować, by ciąża została skutecznie przerwana", czyli w końcu usunąć płód chirurgicznie. Ile kobiet, które chcą usunąć ciążę, zastanawia się, co oznacza "teratogenne działanie" i czyta do końca informacje na stronie federacji? Najprawdopodobniej wiele z nich słyszało tylko, że polecany przez feministki mizoprostol jest skutecznym środkiem poronnym, więc nie mają pojęcia o skutkach ubocznych i komplikacjach.
Adam Linke z Pfizera produkującego cytotec był zdumiony, że ten lek jest używany jako środek poronny. Tymczasem zainteresowanie cytotekiem w Polsce znacznie wzrosło w ciągu ostatniego roku.Na stronie federacji można przeczytać, że "stosowanie samego mizoprostolu jest metodą rzadziej zalecaną, stosowaną najczęściej bez konsultacji lekarskiej przez kobiety z krajów Ameryki Łacińskiej". To kłamstwo. - Cytoteku nie można stosować samodzielnie, koniecznie trzeba bowiem wyczyścić macicę po jego przyjęciu - mówi prof. Romuald Dembski, ginekolog, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Warszawie.
Karolina Kasperkiewicz
Pełny tekst ukaże się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost". W sprzedaży od wtorku, 13 kwietnia.