ZUS fiction

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pół miliona złotych z naszych składek wydał ZUS na nikomu niepotrzebną imprezę - śledztwo TVN i "Wprost".
Impreza w kopalni soli w Wieliczce, najdroższy hotel w Krakowie, najdroższe sale konferencyjne. Kto tak się bawi? To tzw. eurobaronowie świadczeń, czyli przedstawiciele europejskich organizacji nadzorujących wypłaty emerytur. A relaks, formalnie nazywający się konferencją, zorganizował im na koszt swoich klientów Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Szczegóły dotyczące imprezy starannie ukrywano przed opinią publiczną. O tym, że chodzi o imprezę ZUS, szefowie kopalni w Wieliczce dowiedzieli się dopiero z programu TVN "Uwaga". Wszystkie rozmowy prowadził z nimi bowiem Orbis. Ta firma - za pół miliona złotych - zorganizowała na zlecenie ZUS konferencję Międzynarodowego Stowarzyszenia Zabezpieczenia Społecznego (ISSA). Radzono na temat "zmian w strukturze i organizacji zabezpieczenia społecznego". Około 300 osób debatowało i bawiło się w Wieliczce oraz w krakowskim hotelu Sheraton. Mimo że wydawano publiczne pieniądze, dziennikarze TVN i "Wprost" nie mogli uczestniczyć w imprezie. Rozmowy na temat konferencji odmówiła nam szefowa ZUS Aleksandra Wiktorow. Na konferencji stwierdziła, że to wydumany problem, bo każdy klient ZUS zapłacił za konferencję tylko 3 grosze.

Rozrzutny miliarder

ZUS ma w tym roku do dyspozycji ponad 100 mld zł, z czego 70 mld zł pochodzi ze składek, a ponad 30 mld zł z dotacji budżetowej. Cała ta suma to zatem pieniądze podatników. Przy tak ogromnych kwotach pół miliona złotych na konferencję zabawę może się zdawać mało znaczące. Ale tak nie jest, bo jeśli ZUS lekką ręką wydaje pół miliona złotych na nikomu niepotrzebną imprezę, skąd pewność, że nie wyda miliardów na równie zbędne przedsięwzięcia. Takie podejrzenia są o tyle uzasadnione, że sumy, jakie ZUS wydaje na własną działalność, pozostają poza kontrolą Sejmu, a właściwie poza wszelką kontrolą publiczną. Jesienią ubiegłego roku Marek Borowski, wówczas marszałek Sejmu, zwracał uwagę, że skoro szuka się oszczędności w budżecie, powinno to dotyczyć także ZUS. Tym bardziej że nie bardzo wiadomo, jak ta firma gospodaruje publicznym groszem, bo nie publikuje szczegółowego planu finansowego. Posłowie z Komisji Finansów Publicznych domagali się szczegółów dotyczących wydatków ZUS, nim zaakceptowali wysokość dotacji, lecz się ich nie doczekali.

Granice nieprzyzwoitości

ZUS od lat żyje w innej rzeczywistości niż przeciętni obywatele. Wydano kilkaset milionów złotych na budowę i remonty okazałych siedzib, zawsze też znajdują się pieniądze na uroczyste zjazdy, obchody, konferencje. Druzgocący dla ZUS raport NIK sprzed kilku lat pozostał bez echa - nikt nie poniósł konsekwencji. NIK ujawniła, że budowano nowe siedziby bez wcześniejszego rozeznania potrzeb i symulacji kosztów. Przykładowo: zaadaptowanie dla ZUS położonego w parku w Osuchowie pałacu z częścią rekreacyjno-sportową kosztowało 29 mln zł. Koszty inwestycji zawyżano niemal w połowie oddziałów, na czym zakład stracił niemal miliard złotych.

W kwietniu tego roku przygotowano plan budowy nowej centrali ZUS. Rada nadzorcza firmy uznała to za nieprzyzwoitość, ale z projektu nie zrezygnowano, tylko odłożono go na później. Za nieprzyzwoitą uznano również korektę budżetu, według której tegoroczne wydatki ZUS miały przekroczyć 4 mld zł. "Gdy mówi się, że ZUS wydaje na swoją administrację 3 mld zł, to może boleć. (...) Jeżeli popatrzymy na liczby, stwierdzamy, że rzeczywiście przydałoby się zaoszczędzić te prawie 3 mld zł. Te pieniądze przydałyby się i mogłyby załatwić problemy w wielu dziedzinach. Są przecież resorty, które nie mają nawet takiego budżetu" - mówiła przed miesiącem w Sejmie Aleksandra Wiktorow. Święte słowa. Dlaczego więc szefowa ZUS nie ogranicza wydatków, tylko organizuje konferencje za pół miliona złotych, by zrobić przyjemność 300 osobom?

Violetta Krasnowska

Pełny tekst ukaże się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost". W sprzedaży od poniedziałku, 7 czerwca.

W numerze także:

Ruch Oporu Obywatelskiego (Jak obalić lokalnego tyrana - poradnik konspiratora).

oraz

Gdzie jest Rafael? (W Polsce może się znajdować wiele cennych dzieł sztuki uznanych za zrabowane przez Niemców lub Rosjan).