Zabił w obronie, wciąż grozi mu śmierć

Zabił w obronie, wciąż grozi mu śmierć

Dodano:   /  Zmieniono: 
Policja objęła ochroną Dariusza M. - radnego, który został uniewinniony od zarzutu śmiertelnego postrzelenia jednego mężczyzny i zranienia drugiego. Koledzy napastników po ogłoszeniu wyroku grozili radnemu śmiercią.
Wrocławski sąd uznał, że mężczyzna działał w obronie koniecznej. Po ogłoszeniu wyroku rodziny postrzelonych mężczyzn odgrażały się i krzyczały do Dariusza M. m.in., że "nie wyjdzie z tego żywy".

"Decyzję o całodobowej ochronie podjęto po tym, jak na sali sądowej w stosunku do Dariusza M. padły groźby karalne" - powiedział PAP Ryszard Zaremba z biura prasowego dolnośląskiej policji. Policjanci pilnują również mieszkanie radnego.

Do postrzelenia (w tym jednej osoby śmiertelnie) doszło 13 października 2003 r., gdy 18 młodych mężczyzn uzbrojonych w  metalowe pałki mężczyzn, najechało na kawiarnię prowadzoną przez radnego Dariusza M. we wsi Juszczyn pod Środą Śląską. Sąd uznał, że w tej sytuacji Dariusz M. miał prawo się bronić. Uznano go  winnym jedynie trzeciego z zarzucanych czynów: próby postrzelenia kolejnego z napastników. Sąd odstąpił od wymierzenia kary, bo  uznał, że oskarżony działał pod wpływem wzburzenia związanego z  najściem na kawiarnię.

Po ogłoszeniu wyroku na sali sądowej rozległy się krzyki zdenerwowanych orzeczeniem rodzin postrzelonych mężczyzn. Ojciec nieżyjącego napastnika krzyczał do Dariusza M.: "Morderco, nie  wyjdziesz z tego żywy. Ten wyrok to skandal". Grozili mu również pozostali uczestnicy napaści.

Oskarżony powiedział PAP, że ten wyrok nic nie zmieni. Podkreślił, że cały czas czuje się zagrożony. Wynajął ochroniarzy, by odwozili jego dzieci do szkoły, bo nieznane osoby mu grożą.

Kawiarnia była wcześniej kilka razy demolowana przez nieznanych napastników. Mężczyzna zgłaszał to na policję, ale bez efektu. W  feralnym dniu Dariusz M. otrzymał telefon, że lokal znów jest demolowany. Poszedł więc do baru ze strzelbą myśliwską. Przed lokalem doszło do starcia z napastnikami. Dariusz M. postrzelił w  nogę Kazimierza S., który wykrwawił się. Ranny w nogę został również Marcin S. Radny strzelał jeszcze do jednego mężczyzny. Ten jednak uchylił się i uciekł z miejsca zdarzenia.

ss, pap