Śledczy maraton Siemiątkowskiego (aktl.)

Śledczy maraton Siemiątkowskiego (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do wczoraj nie wiedziałem, że 8 lutego 2002 roku w gabinecie premiera Leszka Millera odbyło się spotkanie z Janem Kulczykiem - oświadczył przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen Zbigniew Siemiątkowski.
Było to trzecie przesłuchanie Siemiątkowskiego i trwało ponad 7,5 godz.

Informację o tym, że Kulczyk przebywał w Kancelarii Premiera 8  lutego 2002 ok. godz. 9.30 potwierdził w sobotę szef komisji Józef Gruszka (PSL). Jak zaznaczył, wynika to z księgi wejść i wyjść Kancelarii.

(8 lutego od rana ówczesny prezes PKN Orlen Andrzej Modrzejewski był przesłuchiwany w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, a od godz. 10 obradowała w Warszawie Rada Nadzorcza PKN Orlen, która odwołała Modrzejewskiego z funkcji prezesa spółki.)

To, że u premiera Millera 8 lutego 2002 r. rano był Kulczyk, a po południu nowy zarząd PKN Orlen wynikało z "kontekstu sytuacyjnego, z tego, że pan premier był zainteresowany zmianami" - uważa Siemiątkowski.

O tym, że 8 lutego 2002 r. po południu u Millera byli wybrani kilka godzin wcześniej członkowie zarządu PKN Orlen: Zbigniew Wróbel, Andrzej Macenowicz i Sławomir Golonka, podała poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". "Nie zaproszono mnie na to  spotkanie" - dodał Siemiątkowski.

Odpowiadając na pytanie Zbigniewa Wassermanna (PiS) Siemiątkowski uznał, że nie ma nic szczególnego w tym, iż 7 lutego 2002 roku w  "Trybunie" ukazała się publikacja zbieżna z jego tajną notatką, w  której wskazywał na zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego państwa, gdyby Modrzejewski podpisał kontrakt PKN Orlen ze spółką J&S na dostawy ropy.

Siemiątkowski oświadczył, że nie było jego intencją nagłaśnianie faktu zatrzymania Modrzejewskiego. "Z punktu widzenia UOP to  zatrzymanie kładło odium na urzędzie. Dobrze się stało, że Wiesław Kaczmarek przyznał, iż to on zawiadomił media o zatrzymaniu Modrzejewskiego, bo przez długi czas mówiono, że to ja przekazałem tę wiadomość opinii publicznej" - dodał.

Andrzej Grzesik (Samoobrona) oświadczył, że gdy w 2002 r. sejmowa komisja ds. służb specjalnych rozmawiała z Siemiątkowskim na temat zatrzymania Modrzejewskiego, ówczesny p.o. szef UOP "okłamał" speckomisję mówiąc, że nie miał "bladego pojęcia" o tym, że dzień po zatrzymaniu Modrzejewskiego ma się odbyć posiedzenie rady nadzorczej PKN Orlen.

Grzesik wysnuł ten wniosek po analizie notatki UOP z lutego 2002 r. o zagrożeniu bezpieczeństwa energetycznego państwa, gdzie jest wzmianka, iż zamiar przedłużenia kontraktu z J&S Modrzejewski ma  przedstawić radzie nadzorczej PKN Orlen na posiedzeniu 8 lutego 2002 r., czyli, że UOP o radzie nadzorczej wiedział. Siemiątkowski nie odpowiedział na ten zarzut posła.

Wiceszef komisji Roman Giertych (LPR) pytał Siemiątkowskiego, czy  wie, że Kulczyk w 2002 r., "w rozmowie z jednym prezesów koncernów rosyjskich, ustalił sprzedaż Rafinerii Gdańskiej, bądź akcji PKN Orlen po przejęciu Rafinerii przez koncern, na rok 2004". Siemiątkowski odparł, że nie jest w stanie, bez materiałów źródłowych, odpowiedzieć, czy pamięta to tak, jak mówi Giertych.

Według polityka LPR, szef Nafty Polskiej Maciej Gierej "blokował możliwość sprzedaży Rafinerii na rzecz Łukoila". Według odtajnionej notatki Siemiątkowskiego, sporządzonej po spotkaniu Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem w lipcu 2003 roku, Ałganow miał wyrażać pretensje, że Rosjanie "mieli dostać Rafinerię Gdańską, co było uzgodnione". Była również mowa o  łapówce, jaką mieli wziąć za to właśnie Gierej oraz ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek.

Siemiątkowski przyznał, że Gierej, do marca 2004 r. szef Nafty Polskiej (akcjonariusza PKN Orlen), miał możliwości, by wpływać na  ewentualne połączenie RG z PKN Orlen. "Czy więc warunkiem realizacji tego połączenia było odwołanie Giereja?" - pytał Giertych. "Wedle mojej wiedzy ta koncepcja była już wówczas nie do  zrealizowania" - odparł świadek i dodał, że decyzja, by nie sprzedawać Rafinerii zapadła w połowie 2002 r.

Siemiątkowski poinformował, że Agencja Wywiadu badała kilka hipotez spotkania Kulczyk-Ałganow.

Według pierwszej z nich, cała sprawa jest inspiracją Ałganowa -  jak się wyraził Siemiątkowski - podobną do tej z 1995 r. (sprawy "Olina" - PAP), gdy Ałganow "został wykorzystany do zamieszania na  polskiej scenie politycznej". Druga hipoteza głosi, że sprawy opisane przez Kulczyka (m.in. rozmowy o transakcji z Rafinerią Gdańską, o łapówce dla b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i b. prezesa Nafty Polskiej Macieja Giereja), to sytuacje prawdziwe i  "z jakichś powodów Ałganow postanowił zdekonspirować fakt łapówki, robiąc to z inspiracji swych mocodawców". Trzecia hipoteza to - według Siemiątkowskiego - konfabulacja i fałszywy donos samego zainteresowanego, czyli Kulczyka, "dokonana w celach gospodarczych lub osobistych".

Siemiątkowski zeznał, że nie wie, jak zakończyła się weryfikacja tych hipotez w AW, bo gdy w maju tego roku odchodził z agencji, procedury jeszcze trwały, a o ustaleniach ABW na ten temat, nie ma  żadnej wiedzy.

Giertych przytaczał także zeznania Siemiątkowskiego złożone za  zamkniętymi drzwiami. Potwierdził on w nich, że informacje o tym, że proces decyzyjny w sprawie sprzedaży Rafinerii Gdańskiej nie  jest zamknięty, przekazane przez Kulczyka Ałganowowi mogły zostać przekazane dalej. - Dla kogo był one cenne, czy Ałganow przekazał je rosyjskiemu wywiadowi, czy Łukoilowi nie wiem, ale na pewno nie  zachował jej dla siebie - powiedział Siemiątkowski.

"Czy takie informacje byłyby cenne dla rosyjskich służb specjalnych?" - pytał poseł LPR. "Każda informacja dla wywiadu może być cenna" - odparł. Przyznał też, że taką informacją zainteresowałaby się komórka organizacyjna rosyjskiego wywiadu monitorująca sytuację na rynku paliwowym.

Wracając do sprawy zatrzymania Modrzejewskiego, Siemiątkowski podtrzymał swe wcześniejsze twierdzenia, że zdarzenia z 7 i 8 lutego 2002 r. nie wskazują, by to zatrzymanie miało związek z  tym, że zamierzał przedłużyć kontrakt na dostawy ropy z J&S.

Giertych przedstawił Siemiątkowskiemu własną koncepcję ciągu zdarzeń: "7 lutego 2002 roku UOP przygotowywał się do pewnej operacji. Tego samego dnia prokuratura podjęła decyzję o  zatrzymaniu Modrzejewskiego. U premiera odbywa się spotkanie, na  którym są omawiane problemy związane z Modrzejewskim. Tego samego dnia notatka UOP na temat zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego w razie przedłużenia kontraktu z J&S trafia do prokuratora generalnego, tego samego dnia oficerowie UOP odwiedzają prokuraturę. Wreszcie 8 lutego 2002 r. Modrzejewski zostaje wezwany do prokuratury i przetrzymywany z powodu braku toneru do  drukarki, wreszcie tego dnia Jan Kulczyk odwiedza premiera Leszka Millera". "Czy podtrzymuje pan, że ten ciąg przypadków ma  charakter złośliwości losu wobec pana" - pytał.

"Każda z tych wymienionych spraw ma swoje własne tłumaczenie" -  odparł świadek. "Znam kontekst tych spraw, co powoduje, że ta układanka z pozoru logiczna, dla mnie jest fałszywa" - dodał.

"Czy, mimo prowadzenia przez UOP w PKN Orlen regularnej agentury, Urząd nie zdołał poznać pełnej rzeczywistej treści kontraktu z  J&S?" - spytał Siemiątkowskiego członek komisji Konstanty Miodowicz (PO). Siemiątkowski uważa, że nawet nie dysponując pełną treścią kontraktu PKN Orlen z firmą J&S na dostawę ropy, UOP mógł wyrobić sobie pogląd na temat zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego państwa wynikającego z tego kontraktu -  odpowiedział Siemiątkowski. Dodał, że całą treść tej umowy UOP poznał dopiero w marcu 2002 r.

Poseł PO prosił też świadka o ustosunkowanie się do informacji, że po przyjściu do PKN Orlen nowego prezesa Zbigniewa Wróbla, UOP spowodował usunięcie określonych osób z dyrektorskich funkcji w  biurze ds. zakupu ropy i paliw, biurze dokumentacji oraz  pełnomocnika ds. ochrony informacji niejawnych. "Pierwszy raz słyszę o tym, co pan mówi" - zareagował przesłuchiwany.

Miodowicz spytał jeszcze, czy prawdą jest, że na jedną z funkcji dyrektorskich UOP rekomendował swego tajnego współpracownika. Na  to pytanie odpowiedzi nie było, nastąpiło za to spięcie Miodowicza z innym członkiem komisji Andrzejem Celińskim (SdPl), który protestował przeciwko ujawnianiu kulisów działania służb specjalnych. Interweniowali eksperci komisji i jej szef Józef Gruszka (PSL).

Antoni Macierewicz (RKN) pytał, czy w 2002 r., informując, że  kontrakt z firmą J&S zagraża bezpieczeństwu energetycznemu kraju, Siemiątkowski wiedział, że prezydent Rosji Władimir Putin dąży do  tego, by wyeliminować pośredników w dostawach ropy, czyli m.in. J&S.

"Jeśli publicznie próbuje mi pan imputować, że, jako szef polskich służb specjalnych, działałem na korzyść obcego mocarstwa, Rosji, to nie można postawić gorszego zarzutu" - oświadczył w  odpowiedzi Siemiątkowski. Dodał, że wiedział o generalnej linii Rosji, która polegała na tym, by eliminować pośredników. "Oficjalnie i nieoficjalnie Rosjanie dawali do zrozumienia, że  jest dla nich niezrozumiała i nie do zaakceptowania pozycja J&S przy obecnym kontrakcie" - powiedział.

ss, pap