Teczki na stół!

Dodano:   /  Zmieniono: 
LPR przygotowała projekt zmian w ustawie o IPN w sprawie upublicznienia nazwisk pracowników i współpracowników specsłużb PRL. Gotowa jest go poprzeć większość klubów parlamentarnych.
Przedstawiając projekt na konferencji prasowej w Sejmie, lider LPR Roman Giertych podkreślił , że "życie publiczne w Polsce, i to nie tylko w kwestiach związanych ze służbami specjalnymi, wojskiem czy z bezpieczeństwem, ale także ze sprawami związanymi z gospodarką, jest obciążone przeszłością komunistyczną". Osoby, które były w jakiś sposób uwikłane w dawny system mogą być szantażowane przez byłych funkcjonariuszy SB lub inne osoby posiadające wiedzę na temat ich przeszłości. Dlatego trzeba ujawnić te nazwiska, żeby "radykalnie poprawić życie polityczne w Polsce i oczyścić atmosferę" - argumentował. Jego zdaniem, w pierwszej kolejności ujawniane powinny być nazwiska współpracowników Służb Bezpieczeństwa z lat 1980-1989.

Giertych zapowiedział, że projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej zostanie złożony w piątek w Sejmie. Lider LPR ma  nadzieję, że trafi on pod obrady już na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które rozpocznie się 19 stycznia.

W myśl projektu, wszystkie nazwiska funkcjonariuszy, pracowników lub współpracowników organów bezpieczeństwa w latach 1944-1989, o których mówi ustawa o IPN, "są jawne i nie podlegają żadnej tajemnicy państwowej". Projekt zobowiązuje też prezesa IPN do opublikowania nazwisk tych osób. Giertych proponuje, by dane te były publikowane na stronie internetowej Instytutu. Zasada upublicznienia nazwisk współpracowników specsłużb obowiązuje w takich krajach postkomunistycznych jak Słowacja, Czechy oraz w Niemczech.

"Ujawnienie tych informacji będzie ważnym krokiem do oczyszczenia wymiaru sprawiedliwości, co jest jednym z priorytetów LPR". Będzie to też "znaczący krok do  budowania IV RP", które "rozpocząć się musi od rozliczenia PRL" - oświadczył polityk.

Autorzy projektu chcą, by oprócz nazwisk współpracowników SB ujawniać też całość akt na ich temat, będących w posiadaniu IPN. W  projekcie noweli przewidziano jednak możliwość utajnienia "dokumentów odnoszących się do faktów, które mogą naruszyć dobra osobiste osób pokrzywdzonych lub osób trzecich". Utajnienie części dokumentów, o których mowa w projekcie mogłoby zostać przeprowadzone jedynie na  podstawie wniosku złożonego do prezesa IPN.

Zdaniem Giertycha, rozwiązania przewidziane w projekcie nowelizacji nie są "dziką lustracją", ponieważ ujawniane byłyby nazwiska tych współpracowników specsłużb, "co do których nie ma wątpliwości", tzn. chodzi o te osoby, które podpisały oświadczenie o współpracy oraz otrzymywały za nią pieniądze.

Zdaniem prezesa IPN Leona Kieresa, projekt ujawnienia współpracowników SB wymaga uważnej analizy od strony prawnej. Dodał, że ma on szanse realizacji pod trzema warunkami. "IPN musiałby wziąć odpowiedzialność za publikowane listy, równocześnie z publikowaniem nazwisk należałoby publikować wszystkie materiały na temat danej osoby, a każda z nich powinna mieć prawo złożenia do sądu wniosku o skreślenie jej z tej listy".

Prezes IPN uważa, że mógłby się tym zająć albo Sąd Lustracyjny, albo sądy powszechne w trybie przyspieszonym, jak to się dzieje z kandydatami w wyborach parlamentarnych.

Ideę nowelizację ustawy o IPN autorstwa Ligi Polskich Rodzin Kieres uznał za dobrą, ale zwrócił uwagę m.in. na techniczne ograniczenia we wprowadzeniu proponowanych rozwiązań. "Samych tajnych współpracowników było pod koniec lat 80. ponad 90 tysięcy. Proszę pamiętać, że nie ma  możliwości przygotowania w szybkim czasie listy chociażby tych 90 tysięcy osób" - powiedział.

Jego zdaniem, osoby podlegające lustracji powinny podpisywać zgodę na publikację materiałów na swój temat zgromadzonych w IPN - powiedział w poniedziałkowym programie "Prosto w oczy" w TVP1. Nie  wykluczył, że takie rozwiązanie znajdzie się w przygotowywanym przez Instytut projekcie nowelizacji ustawy o IPN.

Do pomysłu LPR pozytywnie odnoszą się przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych z wyjątkiem Unii Pracy.

Popiera go szef klubu PO Jan Rokita. Jak uzasadnił, obecnie 99,9 proc. ludzi nie wie, co jest w teczkach służb specjalnych, natomiast 0,1 proc. wie, częściowo wie, lub udaje, że wie. "Z tej swojej często udawanej wiedzy czynią narzędzie szantażu, dominacji, awanturnictwa czy prowokacji". Jego zdaniem, należy doprowadzić do sytuacji, by to co wie 0,1 proc. ludzi wiedzieli wszyscy. "Wtedy cała sensacja znika w ciągu jednego dnia" - ocenił.

Projekt ustawy gotowe jest poprzeć PSL. Zdaniem wiceprezesa partii Zbigniewa Kuźmiuka, ujawnienie nazwisk współpracowników SB jest "procesem nieuchronnym". Ustawa proponowana przez LPR "nakazałaby upublicznienie listy agentów natychmiast -  załatwiłaby więc jednorazowo to, co - w inny sposób - będzie działo się przez wiele miesięcy, jeżeli nie lat".

Również wiceszef Samoobrony Krzysztof Filipek popiera pomysł ujawniania nazwisk tajnych współpracowników SB. "Jestem za jawnym i czytelnym życiem politycznym, a w Polsce jest zbyt dużo ukrywanych spraw". Realizacja pomysłu LPR może przyczynić się do oczyszczenia życia publicznego w Polsce - ocenił.

Zdaniem Mariana Piłki (PiS) ujawnienie nazwisk współpracowników SB położyłoby kres skandalom, które są spowodowane doniesieniami o  współpracy agenturalnej różnych osób. "Lepiej, żeby takie informacje publikował IPN, niż osoby prywatne". Ustawa miałaby również znaczenie dla oczyszczania życia publicznego w wymiarze moralnym - uważa.

Lustracja trwa od kilku lat i "być może" trzeba iść krok dalej i ujawnić dane osób, które współpracowały ze służbami. "Trzeba poważnie rozważyć poparcie dla projektu LPR, sama idea jest do przyjęcia" -  ocenił sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. Zaznaczył jednak, że nie zna szczegółów projektu LPR, więc nie chce formułować jednoznacznych opinii w tej sprawie.

Tomasz Nałęcz (SdPl) powiedział, że Socjaldemokracja nie będzie blokowała projektu ustawy autorstwa LPR. "Jeśli prawica chce się zająć na powrót lustracją, to SdPl nie będzie blokowała takich działań, aczkolwiek pomysł Ligi przyjmujemy bez entuzjazmu" -  ocenił. Zdaniem Nałęcza, najważniejszymi do rozwiązania sprawami w  Polsce nie jest lustracja, ale problemy gospodarcze i społeczne.

Zdaniem wiceprezesa UP Bartłomieja Morzyckiego, projekt LPR nasuwa liczne wątpliwości prawne oraz wątpliwości co do  wiarygodności materiałów zebranych przez SB. "Były przypadki, że  materiały SB były fabrykowane, że różne osoby były przymuszane do  podpisywania lojalek i podejmowania współpracy wbrew swojej woli" -  zauważył.

"Sama publikacja nazwisk bez prawa do obrony tych osób, bez możliwości wyjaśnienia jest bardzo wątpliwa" - ocenił Morzycki. Jego zdaniem publikacja nazwisk współpracowników SB nie przyczyni się do oczyszczenia atmosfery politycznej w Polsce. "Działania Giertycha to chęć uzdrowienia polskiej polityki po trupach" -  podkreślił.

em, pap