Greenpeace przed kancelarią Belki (aktl.)

Greenpeace przed kancelarią Belki (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilku aktywistów z Greenpeace spiętych łańcuchami blokowało wjazd do Kancelarii Premiera, inni demonstrowali przed głównym wejściem przeciwko sprowadzaniu do Polski ziarna genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy. Demonstrantów usunęła policja.
Ubrani w żółte kombinezony działacze Greenpeace, wśród których oprócz Polaków byli m.in. Austriacy, Słowacy i Węgrzy, przyjechali przed siedzibę premiera o godz. 10. Dwóch z nich błyskawicznie wspięło się przy pomocy sprzętu alpinistycznego na balkon budynku Kancelarii, gdzie rozwiesili transparent "Stop GMO póki nie jest za późno" (GMO - organizmy modyfikowane genetycznie).

Pozostali aktywiści rozstawili przed wejściem do Kancelarii makietę zegara, który wskazywał za pięć minut godzinę 12, co miało symbolizować uciekający czas. W tym czasie kilkunastu innych spięło się łańcuchami i zablokowało wjazd do Kancelarii.

Działacze domagali się, by wyszedł do nich ktoś z Kancelarii -  najlepiej sam premier - i zapewnił, że najpóźniej do końca lutego zostanie w Polsce wprowadzony zakaz importu i uprawy genetycznie modyfikowanej kukurydzy.

Jednak nikt nie wyszedł do demonstrantów. Ochrona budynku przekazała tylko informację, że nikt nie podejmie rozmowy, ponieważ manifestacja była niezapowiedziana.

Na miejscu demonstracji od początku obecna była policja, która początkowo ograniczała się jedynie do filmowania protestujących i  legitymowania przywódców grupy. Jednak kiedy okazało się, że do  aktywistów nie wyjdzie nikt z Kancelarii, na miejsce dotarły oddział prewencji i straż pożarna.

Policjanci siłą usunęli ekologów demonstrujących przed wejściem do budynku, straż pożarna rozcięła łańcuchy, którymi skuli się protestujący przy wjeździe na teren Kancelarii. Wszystkich działaczy zabrano do komend policji przy ul. Wilczej i Dzielnej.

"Interweniowaliśmy, ponieważ było to nielegalne zgromadzenie. Przeciwko osobom, które demonstrowały na zewnątrz budynku Kancelarii skierowane zostaną wnioski do sądu grodzkiego" -  powiedział rzecznik komendanta śródmiejskiej policji st. asp. Tomasz Oleszczuk.

Zatrzymanych 25 aktywistów z organizacji ekologicznej Greenpeace zwolniono do domów. Aresztowanych jest wciąż dwóch demonstrantów (w tym obywatel Austrii), którzy podczas protestu weszli na balkon gmachu Kancelarii.

Zwolnione osoby otrzymały mandaty w wysokości 100-150 zł, za  udział w nielegalnym zgromadzeniu, natomiast pozostałym dwóm zatrzymanym przedstawione zostaną poważniejsze zarzuty. "Czynności zmierzają do przedstawienia zarzutu z art. 193 Kodeksu Karnego" -  powiedział Oleszczuk.

Artykuł ten mówi m.in., że kto wdziera się do cudzego pomieszczenia, albo na ogrodzony teren, albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawieniu wolności - do roku.

Oleszczuk dodał, że w tym przypadku czynności potrwają nieco dłużej m.in. dlatego, że jeden z zatrzymanych jest cudzoziemcem i  potrzebny jest tłumacz. Zaznaczył jednak, że mają być zwolnieni jeszcze dziś.

Rzecznik Greenpeace'u w Polsce Jacek Winiarski powiedział, że  jego organizacja nie zamierza składać skarg na działania policji. "Przygotowując demonstrację liczyliśmy się z możliwością zatrzymania i byliśmy na to przygotowani" - powiedział Winiarski.

Koordynator kampanii przeciwko GMO w Polsce Maciej Muskat, tłumaczył, że aktywiści Greenpeace zdecydowali się na taką formę protestu, ponieważ od dawna rozmawiają "z Ministerstwem Środowiska na temat zagrożeń, które niesie ze sobą uprawa genetycznie modyfikowanych roślin, a mimo to zakazu ciągle nie ma".

Polska ma już bardzo niewiele czasu na wprowadzenie zakazu uprawy GMO - powiedział rzecznik Greenpeace w Polsce Jacek Winiarski. "We wrześniu 2004 r. Komisja Europejska zezwoliła na uprawę na terenie wspólnoty 17 odmian genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON810, która zawiera toksyny, mające niszczyć owady. Mimo to istnieje możliwość zakazania upraw przez poszczególne kraje członkowskie, skorzystały już z tego m.in. Węgry" - powiedział. Dodał, że zakaz musi wejść najpóźniej do końca lutego, bowiem niedługo rozpocznie się okres wysiewu ziarna, a więc lada dzień producenci mogą rozpocząć jego sprzedaż na terenie Polski.

"Istnieją dowody, że GMO raz uwolnione do środowiska rozprzestrzeniają się w sposób niekontrolowany" - powiedział Winiarski.

Zdaniem prezesa Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów dr Zbigniewa Hałata, wprowadzenie do uprawy roślin modyfikowanych genetycznie będzie zagrażać nie tylko konsumentom. Może także dojść do skażenia transgenami całego środowiska naturalnego. Szczególnie groźne - jego zdaniem - mogą być pyłki roślin transgenicznych. Nie ma też pewności jakie będą długofalowe skutki spożywania zmodyfikowanych roślin.

ks, ss, pap

Czytaj też: Pomidor w ziemniaku a także komentarz Jana Stradowskiego do decyzji Komisji Europejskiej z września 2004 r. dopuszczającej na rynek europejski pierwsze nasiona roślin uprawnych zmodyfikowanych genetycznie pt. "Smacznego mutanta!"