PKP niewinne śmierci Dybowskiej

PKP niewinne śmierci Dybowskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu po raz kolejny uznała, że PKP nie są współwinne śmierci Anny Dybowskiej, zamordowanej w lipcu ubiegłego roku w pociągu. Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone.
Poinformował o tym rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie prok. Ryszard Gąsiorowski.

Prokuratura uznała, że zarówno PKP, jak i żaden z jej pracowników nie dopuścili się niedopełnienia obowiązków.

Anna Dybowska w lipcu ubiegłego roku jechała z Kołobrzegu do  Warszawy na egzaminy na studia. Zamordowali ją dwaj młodzi mężczyźni, którzy - by uczcić urodziny jednego z nich -  postanowili okraść i zabić przypadkową osobę w pociągu. Upatrzyli sobie Dybowską, która siedziała sama w przedziale. Początkowo zakneblowali i dusili swoją ofiarę, zabrali należący do dziewczyny telefon komórkowy, pierścionki i około 90 zł. Na koniec wyrzucili ją z pędzącego pociągu.

Jak wyjaśnił prok. Gąsiorowski, żaden z pracowników PKP nie był świadkiem bicia, zastraszania i wyrzucenia z pociągu ofiary. "Nie ma w sprawie takich faktów ustalonych, które pozwalałyby przyjąć, że postępowanie pracowników kolei naraziło Annę Dybowską na  bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu" - podkreślił. Dodał, że nie ustalono też, by któryś z pracowników PKP nie udzielił dziewczynie pomocy w  sytuacji zagrożenia utraty życia.

Kołobrzeska prokuratura już po raz drugi umorzyła postępowanie w  tej sprawie. Zajęła się ponownie sprawą po tym, jak pełnomocnik rodziców zamordowanej kobiety złożył zażalenie na umorzenie pierwszego postępowania.

"Pełnomocnik rodziców zamordowanej nie podjął jeszcze decyzji w  sprawie złożenia ewentualnego kolejnego zażalenia" - powiedział Gąsiorowski.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostało złożone do prokuratury w Kołobrzegu tuż po śmierci Dybowskiej przez zespół ds. pomocy ofiarom przestępstw Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Według warszawskich urzędników, miało ono polegać na niedopełnieniu obowiązku zapewnienia ochrony osobom korzystającym z usług kolei. W uzasadnieniu tego zawiadomienia napisano, że bandycki napad stał się możliwy, ponieważ w pociągach często nie ma ochrony, co stwarza możliwości działania zorganizowanym grupom przestępczym wyspecjalizowanym w napadach na  podróżnych.

Przed Sądem Okręgowym w Skierniewicach (Łódzkie) rozpoczął się w  lutym ich proces. Prokurator oskarżył mężczyzn o zabójstwo ze  szczególnym okrucieństwem i z motywów zasługujących na szczególne potępienie. Grozi im kara od 12 lat więzienia do dożywocia. Obaj oskarżeni - 23-letni Artur F. i o rok starszy Dariusz M. -  przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia.

ks, pap