"Skandaliczna wypowiedź zirytowanego dyktatora" (aktl.)

"Skandaliczna wypowiedź zirytowanego dyktatora" (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Skandaliczna, szkodliwa, pozbawiona sensu - tak wtorkową wypowiedź prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki komentowali w środę politycy.
Według nich "pogróżki" białoruskiego prezydenta świadczą o jego strachu przed demokratycznymi przemianami na Białorusi, ale raczej nie przełożą się na konkretne działania wobec polskiej mniejszości w tym kraju.

Łukaszenka skrytykował we wtorek w swoim orędziu polską ambasadę za zajmowanie się Polakami zamieszkałymi na Białorusi. Zachęcał też polskich dyplomatów, aby brali przykład z ambasadorów Rosji czy Turkmenistanu, którzy "lubią Białoruś".

Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz ocenił wypowiedź Łukaszenki jako skandaliczną w formie i pozbawioną sensu. "Forma jest skandaliczna, a treść nie ma sensu, mówiąc dość obcesowo. To  jest wystąpienie, wypowiedź zirytowanego dyktatora, któremu się nie podoba to, że w jego państwie jeszcze nie wszyscy się go  przestraszyli" - powiedział Cimoszewicz.

Według niego, Łukaszenka mija się z prawdą. "Jego zarzuty są raczej wyrazem (...) osobistych obaw o los jego władzy, o los osobisty i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością" - podkreślił marszałek. Dodał, że wypowiedź Łukaszenki jest "niegodna kogoś, kto pełni urząd prezydenta, bardziej przypomina poprzednie zawodowe wcielenie".

Zdaniem wiceszefa sejmowej komisji spraw zagranicznych Tadeusza Iwińskiego (SLD) wtorkowe orędzie Łukaszenki to wynik komplikowania się sytuacji wewnętrznej na Białorusi. Jak powiedział, "mamy tam do czynienia z łamaniem praw człowieka", a z  drugiej strony z "konsolidowaniem się opozycji w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich".

W opinii polityka SLD, prezydent Łukaszenko "być może obawia się powtórzenia na Białorusi scenariusza ukraińskiego". Chodzi o  "pomarańczową rewolucję", która w końcu 2004 roku doprowadziła do  wyboru na prezydenta Ukrainy lidera opozycji Wiktora Juszczenki.

Podobnego zdania jest ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Rafał Sadowski. "Tę wypowiedź prezydenta Łukaszenki pod adresem Polski należy odczytywać jako wyraz jego obaw, co do możliwości powtórzenia się na Białorusi scenariusza ukraińskiego" - ocenił.

Sadowski dodał, że rola Polski i innych państw europejskich we  wsparciu procesów demokratyzacji na Ukrainie była bardzo istotna. Według niego, Łukaszenka obawia się "powtórzenia tego typu procesów demokratyzacyjnych na Białorusi - stąd krytyka Polski".

Według doradcy prezydenta ds. międzynarodowych Stanisława Cioska zaognianie stosunków polsko-białoruskich poprzez takie wypowiedzi jak wtorkowa Łukaszenki jest "zupełnie niepotrzebne". "Tych wypowiedzi proponuję nie komentować, nie prowadzić werbalnej wojny. Nie ma co podgrzewać słowami i tak nienajlepszych stosunków" - powiedział.

Ciosek uważa, że niepotrzebne są oficjalne komentarze ani MSZ, ani rządu. "Wypowiedzi białoruskich na temat Polski słyszałem bardzo wiele; one się układają się taki ciąg, który wskazuje, że  ktoś się nas boi, a nie ma najmniejszych podstaw do obaw" -  podkreślił. Jak dodał, Polska nie szykuje żadnego planu agresji przeciwko Białorusi, a chce mieć z nią jak najlepsze sąsiedzkie stosunki.

Członek sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Bronisław Komorowski (PO) powiedział, że takie wypowiedzi jak prezydenta Białorusi są szkodliwe z punktu widzenia interesu gospodarczego obu krajów. Według niego, Łukaszenka "takimi zachowaniami może narazić na  szwank coś, co jest ważne i dla Polski, i dla Białorusi - stały, systematyczny wzrost wymiany gospodarczej między naszymi krajami".

Komorowski wyraził nadzieję, że wypowiedź Łukaszenki to "tylko słowa", które nie przełożą się na konkretne działania. "Mam nadzieję, że w ślad za tą wypowiedzią nie pójdą żadne represje w  stosunku do mniejszości polskiej, w stosunku do Kościoła katolickiego czy ambasady polskiej" - powiedział.

Orędzie Łukaszenki jest raczej przejawem narastających problemów wewnętrznych Białorusi - ocenił szef MSZ Adam Daniel Rotfeld.

"To bardzo typowe dla wszelkich systemów niedemokratycznych, które gdy mają problemy wewnętrzne, szukają wrogów na zewnątrz, chcąc odwrócić uwagę społeczeństwa" - powiedział we wtorek PAP Rotfeld.

W jego ocenie, ostatnie wydarzenia na Białorusi są przykładem "wołającego o pomstę do nieba łamania elementarnych zasad".

ss, ks, pap