Piątkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że rodziny zmarłych zeznały w śledztwie, iż pracownicy telefonowali do zakładów pogrzebowych, zostawiali ich wizytówki, a raz nawet karta zgonu miała trafić od razu do konkretnego zakładu pogrzebowego.
Śledztwo wszczęto w 2002 r. "Jak przekazała WSPR policja, śledztwo (dotyczące lat 1999-2001) wykazało, że pracownicy WSPR telefonowali do zakładów pogrzebowych na wyraźną prośbę rodzin zmarłych, a świadkowie podkreślają, że traktowali to działanie jako przysługę ze strony pogotowia" - napisał. Podkreślił, że obecnie nie ma żadnych dowodów na to, iż pracownicy karetek współpracują z zakładami pogrzebowymi.
Naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie Małgorzata Dukiewicz powiedziała, że akt oskarżenia przeciwko 25 lekarzom i jednej pielęgniarce, w którym zarzucono im ujawnienie tajemnicy służbowej, powinien zostać skierowany do sądu na przełomie sierpnia i września.
"Obecnie podejrzani - zgodnie ze swymi uprawnieniami - zapoznają się z zebranym w śledztwie materiałem dowodowym" - powiedziała Dukiewicz. Za ujawnienie tajemnicy służbowej - a takim było ustalone przez prokuraturę złamanie nałożonego przez dyrekcję pogotowia na pracowników zakazu współpracy z firmami pogrzebowymi - grozi do 2 lat więzienia.
Rolirad podkreślił, że nie ma podstaw prawnych, by "podejmować działania wobec osób objętych śledztwem policji, tym bardziej, że większość świadków nie była w stanie zidentyfikować konkretnej osoby proponującej usługi firmy pogrzebowej".
Pracownicy pogotowia mają bezwzględny zakaz współpracy z zakładami pogrzebowymi, a pogotowie - jak napisał Rolirad - systematycznie kontroluje dokumentację medyczną zespołów stwierdzających zgony. Inne działania prewencyjne, o jakich napisał dyrektor, to rotacja pracowników między stacjami wyczekiwania, tak, aby zmniejszyć możliwość nawiązania współpracy zespołów z zakładami pogrzebowymi.
Według Rolirada, pogotowie nie otrzymało od 1999 roku żadnej skargi związanej ze współpracą pogotowia z zakładami, ani też żaden przedstawiciel zakładu nie interweniował u dyrekcji pogotowia.
Rolirad zaapelował, by nie oceniać pracy pogotowia poprzez pryzmat prowadzonego śledztwa. "Dotyczy ono przeszłości i garstki osób. W zespołach wyjazdowych pracuje 212 lekarzy, 89 pielęgniarek oraz 227 ratowników i sanitariuszy i są to dobrzy, oddani pacjentom pracownicy" - napisał.
ss, ks, pap