Były minister sprawiedliwości oskarżony

Były minister sprawiedliwości oskarżony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do Sądu Rejonowego w Grójcu skierowany został akt oskarżenia przeciwko byłemu ministrowi sprawiedliwości, Markowi Sadowskiemu. Sadowski jest oskarżony o spowodowanie wypadku drogowego.
W wyniku tego wypadku mieszkanka Białobrzegów Janina Pachniak doznała obrażeń ciała i ciężkiego kalectwa.

"Zarzucamy oskarżonemu, że naruszył nieumyślnie zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym" - poinformował prokurator rejonowy w Grójcu Piotr Figas.

Janina Pachniak z satysfakcją przyjęła wiadomość o akcie oskarżenia przeciw b. ministrowi sprawiedliwości. "To tak długo trwało, że nie miałam jakiejkolwiek nadziei, że sprawa znajdzie finał w sądzie. Chociaż nie wiem, jak to będzie. Myślę, że zanim dojdzie do sprawy i finału, potrwa to jakiś czas. Znając pana Sadowskiego, jego wiedzę i możliwości, pewnie jeszcze będzie się bronił" - powiedziała Pachniak.

Pachniak po wypadku otrzymała z ZUS rentę w wysokości 492 zł. Od  roku dostaje mniejszą - 391 zł miesięcznie. Trzy lata po wypadku PZU orzekło, że kobieta ma 65 proc. uszczerbku na zdrowiu i  wypłaciło jej odszkodowanie. W 2004 roku uszczerbek powiększył się o kolejne 10 proc. Pachniak stara się o kolejne odszkodowanie. PZU płaci jej m.in. za leki.

Pachniak powiedziała PAP, że Marek Sadowski odwiedził ją przed ubiegłoroczną Wigilią. Przełamał się z nią opłatkiem i przeprosił. "Przyniosło mi to ulgę. Wiadomo, że nikt nie chce spowodować wypadku, ale on w dalszym ciągu nie poczuwa się do tego, że jest winny. Tak wynikało z tej rozmowy" - dodała.

Do wypadku doszło 6 sierpnia 1995 roku w Broniszewie, w powiecie białobrzeskim na Mazowszu. Według ustaleń grójeckiej prokuratury, Sadowski, jadąc peugeotem, nie zachował ostrożności podczas zbliżania się do skrzyżowania, na którym stał seat terra, kierowany przez Janinę Pachniak. Oskarżony zbyt późno hamował i  uderzył w seata, który przesunął się na przeciwległy pas ruchu i  zderzył się z autobusem PKS jelcz.

Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa dwukrotnie wydawał opinię na temat przebiegu wypadku. Potwierdził ustalenia Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego w Warszawie, że do naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym doszło ze  strony Marka Sadowskiego.

"Oskarżony twierdził, że nie mógł dokonać bezpiecznego manewru ominięcia samochodu pani Pachniak, bo zauważył na skrzyżowaniu fiata 126 P, który miał chyba zamiar włączyć się do ruchu. Jego wyjaśnienia nie korespondują z zeznaniami uczestników wypadku -  pani Pachniak, kierowcy i pasażerów autobusu, by na tym skrzyżowaniu znajdował jeszcze inny samochód oprócz trzech pojazdów - oskarżonego, pokrzywdzonej i autobusu" - dodał Figas.

Janina Pachniak doznała m.in. zmiażdżenia kolana i podudzia z  otwartym złamaniem kości. Spowodowało to długotrwałą chorobę oraz  ciężkie kalectwo. Kobieta porusza się przy pomocy kuli.

Marek Sadowski nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Według prokuratury, zebrane dowody jednoznacznie wskazują, że do  naruszenia zasad bezpieczeństwa doszło z jego strony. Grozi mu od  sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

Kiedy doszło do wypadku, Marek Sadowski był sędzią. Prokuratura dwukrotnie występowała o uchylenie mu immunitetu sędziowskiego, aby mógł być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, ale bez skutku. Postępowanie umorzono. W ub. roku, kiedy został ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w rządzie Marka Belki, nie chronił go już immunitet sędziowski. Prokuratura rozpoczęła starania o uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego. Minister podał się do dymisji. Grójecka prokuratura podjęła śledztwo, ale  tego samego dnia okazało się, że Sadowski został powołany do  Prokuratury Krajowej i znów chroni go immunitet.

Prokuratura Okręgowa w Radomiu, na wniosek grójeckiej prokuratury, zwróciła się do sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów przy Prokuraturze Generalnej o uchylenie mu immunitetu. Sąd dyscyplinarny przychylił się do tego wniosku. Prokuratura Rejonowa w Grójcu mogła już pociągnąć go do odpowiedzialności karnej. W  grudniu ubiegłego roku postawiono mu zarzut.

ks, pap