W zeszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Łodzi skazał urzędującego prezydenta Piotrkowa Tryb., oskarżonego o łapownictwo, na karę 4 lat więzienia i 25 tys. zł grzywny. Sąd orzekł też wobec niego pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Wyrok jest nieprawomocny. Prezydent zapowiedział złożenie apelacji.
W trakcie konferencji Matusewicz przyznał, że tuż po ogłoszeniu skazującego go wyroku napisał rezygnację, ale z jej ogłoszeniem wstrzymywał się. Przez kilka dni rozmawiał z różnymi osobami na ten temat i część z nich namówiła go na pozostanie na stanowisku. "Część osób przekonała mnie, że choć decyzja o rezygnacji jest uczciwa i honorowa, to przyniesie szkodę miastu" - powiedział i dodał, że dlatego w tej chwili nie zrezygnuje z funkcji prezydenta. Zaznaczył jednocześnie, że wycofuje się z pełnienia wszelkich funkcji reprezentacyjnych. Złożył rezygnację z członkostwa w różnych organizacjach i stowarzyszeniach, w których działał. "Mam nadzieję, że te osoby, które oczekiwały mojej rezygnacji, wybaczą i zrozumieją" - powiedział.
Zdaniem radnego piotrkowskiego samorządu Krzysztofa Kozłowskiego, prezydent Matusewicz podjął złą decyzję, która będzie przede wszystkim szkodzić wizerunkowi miasta. "Jeżeli prezydent ma jakieś sprawy związane z poprzednimi okresami swojej władzy publicznej, to powinien je rozwiązywać w swoim zaciszu domowym. Z dala od tej niesmacznej sytuacji, jaka powstała wokół Piotrkowa Tryb." - powiedział dziennikarzom.
Według prokuratury, Matusewicz w latach 1999-2000, kiedy był marszałkiem województwa łódzkiego z ramienia SLD i miał wpływ na obsadę stanowisk, zażądał ponad pół miliona złotych i przyjął - jak wynika z wyliczeń sądu - prawie 60 tys. zł łapówek od ówczesnego prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Marka K. oraz osób powiązanych ze spółkami- córkami Funduszu. Część z tych pieniędzy miała zasilić SLD.
Łapówki miał przyjmować zarówno w gotówce, jak i w formie opłacenia rachunków w restauracjach czy alkoholu. W jednym przypadku Matusewicz żądał 5 proc. wartości transakcji przeprowadzonej przez jedną ze spółek-córek Funduszu; rocznie miało to być około pół miliona złotych. Zażądał również telefonu komórkowego i przenośnego komputera oraz opłacenia prywatnego wyjazdu do Paryża.
Matusewicz od początku nie przyznawał się do winy. Cały czas podkreśla, że wszystkie te zarzuty - to pomówienia ze strony Marka K. Tymczasem zarzuty dotyczące korupcji nie są jedynymi, jakie prokuratura postawiła b. marszałkowi województwa. Przed łódzkim sądem odpowiada on również - wraz z 22 innymi osobami - w głośnej sprawie niegospodarności w WFOŚiGW. Według prokuratury, w związku z działalnością oskarżonych Fundusz stracił ponad 42 mln zł. Obok prezydenta na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiadają m.in. b. "baron" SLD Andrzej Pęczak, b. prezes Funduszu Marek K. oraz b. członkowie zarządu i Rady Nadzorczej WFOŚiGW - powiązani z SLD i PSL. Grozi im kara do 10 lat więzienia.
ss, pap