Skazany prezydent będzie rządził Piotrkowem

Skazany prezydent będzie rządził Piotrkowem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Piotrkowa Trybunalskiego Waldemar Matusewicz, którego sąd skazał na cztery lata więzienia za łapownictwo, nie zrezygnował ze swojego stanowiska.
Swoją decyzję ogłosił na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej. Jak powiedział, decyzja ta jest "podyktowana przede wszystkim dobrem funkcjonowania miasta".

W zeszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Łodzi skazał urzędującego prezydenta Piotrkowa Tryb., oskarżonego o łapownictwo, na karę 4  lat więzienia i 25 tys. zł grzywny. Sąd orzekł też wobec niego pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Wyrok jest nieprawomocny. Prezydent zapowiedział złożenie apelacji.

W trakcie konferencji Matusewicz przyznał, że tuż po ogłoszeniu skazującego go wyroku napisał rezygnację, ale z jej ogłoszeniem wstrzymywał się. Przez kilka dni rozmawiał z różnymi osobami na  ten temat i część z nich namówiła go na pozostanie na stanowisku. "Część osób przekonała mnie, że choć decyzja o rezygnacji jest uczciwa i honorowa, to przyniesie szkodę miastu" - powiedział i dodał, że dlatego w tej chwili nie zrezygnuje z funkcji prezydenta. Zaznaczył jednocześnie, że wycofuje się z pełnienia wszelkich funkcji reprezentacyjnych. Złożył rezygnację z członkostwa w różnych organizacjach i stowarzyszeniach, w których działał. "Mam nadzieję, że te osoby, które oczekiwały mojej rezygnacji, wybaczą i zrozumieją" - powiedział.

Zdaniem radnego piotrkowskiego samorządu Krzysztofa Kozłowskiego, prezydent Matusewicz podjął złą decyzję, która będzie przede wszystkim szkodzić wizerunkowi miasta. "Jeżeli prezydent ma jakieś sprawy związane z poprzednimi okresami swojej władzy publicznej, to powinien je rozwiązywać w swoim zaciszu domowym. Z dala od tej niesmacznej sytuacji, jaka powstała wokół Piotrkowa Tryb." -  powiedział dziennikarzom.

Według prokuratury, Matusewicz w latach 1999-2000, kiedy był marszałkiem województwa łódzkiego z ramienia SLD i miał wpływ na  obsadę stanowisk, zażądał ponad pół miliona złotych i przyjął -  jak wynika z wyliczeń sądu - prawie 60 tys. zł łapówek od  ówczesnego prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i  Gospodarki Wodnej Marka K. oraz osób powiązanych ze spółkami- córkami Funduszu. Część z tych pieniędzy miała zasilić SLD.

Łapówki miał przyjmować zarówno w gotówce, jak i w formie opłacenia rachunków w restauracjach czy alkoholu. W jednym przypadku Matusewicz żądał 5 proc. wartości transakcji przeprowadzonej przez jedną ze spółek-córek Funduszu; rocznie miało to być około pół miliona złotych. Zażądał również telefonu komórkowego i przenośnego komputera oraz opłacenia prywatnego wyjazdu do Paryża.

Matusewicz od początku nie przyznawał się do winy. Cały czas podkreśla, że wszystkie te zarzuty - to pomówienia ze strony Marka K. Tymczasem zarzuty dotyczące korupcji nie są jedynymi, jakie prokuratura postawiła b. marszałkowi województwa. Przed łódzkim sądem odpowiada on również - wraz z 22 innymi osobami - w głośnej sprawie niegospodarności w WFOŚiGW. Według prokuratury, w związku z działalnością oskarżonych Fundusz stracił ponad 42 mln zł. Obok prezydenta na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiadają m.in. b. "baron" SLD Andrzej Pęczak, b. prezes Funduszu Marek K. oraz b. członkowie zarządu i Rady Nadzorczej WFOŚiGW - powiązani z SLD i  PSL. Grozi im kara do 10 lat więzienia.

ss, pap