Tusk: dymisja Gilowskiej to zły sygnał

Tusk: dymisja Gilowskiej to zły sygnał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef PO Donald Tusk ocenia, że dymisja wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej to zły sygnał dla gospodarki, bo to ona była w rządzie gwarantem, że żadne "szaleńcze pomysły" gospodarcze nie będą realizowane.
Tusk powiedział w piątek na konferencji prasowej zorganizowanej tuż przed ogłoszeniem przez premiera decyzji o dymisji Gilowskiej w związku z wnioskiem o jej lustrację, że niewykluczone, iż w całej sprawie użyto "nacisku lustracyjnego", aby uzyskać jakiś polityczny efekt.

Zdaniem szefa PO, dymisja Gilowskiej to powód do niepokoju z punktu widzenia zwykłych ludzi. "Ludzie w Polsce myślą o swych pieniądzach, a nie o teczkach lustracyjnych tego, czy innego ministra" - dodał.

Tusk podkreślił, że mimo iż Gilowska rozstała się z Platformą w przykrych dla obu stron okolicznościach, to on sam wie wystarczająco dużo o niej i o jej przeszłości, by mieć do niej jako człowieka zaufanie i by dziś jej współczuć.

Szef PO uważa, że premiera powinien przedstawić pełną informację o szczegółach sprawy Gilowskiej.

Zdaniem lidera Platformy, Gilowska była w rządzie gwarancją "gospodarczej i finansowej odpowiedzialności rządu". Według niego, Gilowska była ostatnim politykiem w obecnym gabinecie, który miał zdroworozsądkowe i racjonalne podejście do gospodarki.

"Rząd bez Zyty Gilowskiej to rząd opanowany przez takich polityków, jak Andrzej Lepper czy Roman Giertych. To jest zły sygnał dla polskich podatników, dla polskich oszczędności, dla polskiego pieniądza" - oświadczył Tusk.

Szef PO powiedział, że w czasie, gdy Gilowska była jeszcze działaczką jego partii też pojawiły się zarzuty lustracyjne wobec niej i Platforma pomagała jej wyjaśnić sprawę. Tusk dodał, że Gilowska w przeszłości kilkakrotnie mówiła mu w rozmowach w cztery oczy, że "jej przeszłość jest bez zarzutu, jeśli chodzi o ten wątek lustracyjny".

"Moim zdaniem - i chyba mam tu rację - nie lustracja, nie oświadczenie lustracyjne Zyty Gilowskiej jest tutaj głównym problemem, tylko to, o czym ona sama mówiła na konferencji prasowej: trwa jakaś brudna, niezrozumiała dla opinii publicznej wojna wewnątrz obozu rządzącego" - powiedział Tusk.

Według niego, w tej wojnie używa się metod które "nie mają nic wspólnego z państwem prawa i z ładem demokratycznym". Zdaniem Tuska, wszystko wskazuje na to, że posłużono się Gilowską dla osiągnięcia pewnych celów politycznych.

Tusk powiedział, że kiedy - jak to określił - "wciągnięto" Zytę Gilowską do rządu PiS, pomyślał, że tak "jak wówczas chciano ją wykorzystać przeciwko Platformie, tak ktoś w tym rządzie będzie ją dalej wykorzystywał i że ona zapłaci najwyższą cenę, że dała się namówić do tej gry z PiS".

"Czy to jest próba osłabienia premiera Marcinkiewicza przez wewnętrzną konkurencję w PiS? Ta interpretacja brzmi dość prawdopodobnie. Ale to lepiej wiedzieć z faktów niż słuchać domysłów i plotek" - powiedział Tusk.

W ocenie szefa PO, jest "dziś kilka ośrodków decyzyjnych i one wszystkie ze sobą konkurują i walczą". "Ale kto bezpośrednio stoi za sprawą Gilowskiej - nie wiem, nie chcę się domyślać, wolę usłyszeć informację od premiera" - dodał Tusk.

Podkreślił, że życzyłby sobie, aby sprawa Gilowskiej jak najszybciej została wyjaśniona. "Nie można znęcać się nad człowiekiem tylko dlatego, że wszedł w paradę jakimś dziwnym interesom w rządzie pana Marcinkiewicza. Odczuwam też osobistą przykrość kiedy widzę, co robią z kobietą w tym rządzie" - powiedział Tusk.

pap, ss