Śląscy śledczy argumentowali konieczność aresztowania kobiety m.in. obawą matactwa, utrudnianiem śledztwa i wysoką karą grożącą podejrzanej. Według prokuratury krajowej, argumenty o próbach utrudniania śledztwa nie mają racji bytu, "zważywszy na długotrwały przebieg postępowania, w którym pierwsze zarzuty postawiono w lutym 2005 r." Prokurator Kaczmarek stwierdził wręcz, że realia śledztwa wskazują, iż aresztowanie podejrzanej nie było konieczne, a postępowanie nie ucierpiałoby, gdyby wobec podejrzanej kobiety zastosowano np. dozór i poręczenie majątkowe. Za nieuzasadnioną uznano także decyzję katowickich prokuratorów, którzy odmówili Marii S. widzenia z mężem. Sprawę księgowej Marka Dochnala ujawniło w grudniu "Życie Warszawy". Kobieta trafiła za kraty 24 listopada, na dwa tygodnie przed wskazanym przez lekarzy terminem porodu. W areszcie urodziła córkę. Katowicka prokuratura apelacyjna zarzuciła Marii S. poważne przestępstwa gospodarcze, które miała popełnić razem ze znanym lobbystą.
Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski zażądał od ministra sprawiedliwości wyciągnięcia konsekwencji służbowych wobec katowickiego prokuratora, który w ubiegłym tygodniu uniemożliwił kontakt pracownikom jego biura z Marią S. To ten sam prokurator, który wnosił o areszt kobiety, a potem nie chciał się zgodzić, by mąż księgowej zobaczył się choćby z dzieckiem. W końcu wyraził zgodę tylko na godzinne widzenie mężczyzny z córką w obecności strażnika więziennego.