Po filmach ukazujących niedorosłych mężczyzn, którzy zamiast o ustatkowaniu się, wolą myśleć o zaliczaniu kolejnych lasek, przyszedł czas na obrócenie schematu i postawienie w tej sytuacji młodej, niezależnej kobiety. „Trainwreck” stanowi więc specyficzną komedię dla dorosłych, która zahacza o schemat komedii romantycznych, równocześnie nabijając się z nierealnych standardów, które filmy tego gatunku wyznaczają.
Największą siłą „Wykolejonej” jest Amy Schumer, czyli sprawczyni całego zamieszania. Schumer nie tylko napisała scenariusz, który, jak twierdzi wielu, posiada wątki autobiograficzne, ale bezbłędnie zagrała główną bohaterkę. Jej liczne krytyczne uwagi wobec otaczającego świata, często wypowiedziane zblazowanym tonem, stanowią kopalnię humorystycznych scen. Dziewczyna, która wypłynęła w tym roku na szerokie wody show-biznesu, już zaskarbiła sobie grono wiernych fanów, którzy lgną do jej specyficznego typu humoru. Jej cechą charakterystyczną jest to, że potrafi opowiadać z lekkością nawet o trudnych życiowych sprawach i pod płaszczykiem dowcipu punktować poszczególne przywary dzisiejszego społeczeństwa.
W „Wykolejonej” świetne są także wszelkie popkulturalne smaczki, które mimochodem pojawiają się w filmie. Najlepszy jest chyba film w filmie, czyli moment, w którym bohaterowie idą do kina, aby zobaczyć nieprawdziwą komedię. Obraz jest artystycznym sundance’owym kinem, bazującym na słynnym zdjęciu Daniela Radcliffe’a, które obiegło Internet jakiś czas temu. Nie będę zdradzać więcej, by nie psuć pełni niespodzianki, jednak muszę przyznać, że szeroki uśmiech na twarzy pojawi się na ustach każdego, kto choć nieco orientuje się w showbiznesie.
Obraz jest świetnie obsadzony. Schumer partneruje dobrze dobrany Bill Hader, jednak wiele scen kradną im doskonałe postaci trzecioplanowe. Na szczególną uwagę zasługuje wyśmienita i „zrobiona” nie do poznania Tilda Swinton. Jej charakteryzacja oraz sposób zachowania jest tak odmienny od jej normalnego emploi, że aktorka jest fizycznie nierozpoznawalna. Świetna metamorfoza, która pokazuje także dystans aktorki oraz jej szeroki wachlarz możliwości. Sceny z jej udziałem posiadają wyśmienity komediowy timing, w dużej mierze dzięki niebanalnemu sposobowi zachowania jej postaci. Strzałem w dobrą stronę było także zatrudnienie sportowców w rolach przyjaciół czy kochanków bohaterów. LeBron James i John Cena grają specyficznie przerysowane wersje samych siebie, co daje momenty świetnego humoru charakterologicznego, na dodatek w zabawny sposób obracającego stereotypy związane z wyglądem.
„Wykolejona” jest świetną niezobowiązującą komedią, która w ciekawy sposób przemyca wiele prawd życiowych, znanych młodym ludziom, próbujących odnaleźć się w dzisiejszym świecie. Niektóre sytuacje, mimo przerysowania, można łatwo odnieść do własnego życia. Amy Schumer, mimo pracy w showbiznesie nie zatraciła zdroworozsądkowości roztropnej dziewczyny z miasta i potrafi opowiadać o życiu, tak jak rozmawia się ze znajomymi w piątkowy wieczór. I w tym tkwi właśnie sukces napisanej przez niej „Wykolejonej”.
Ocena: 8/10