Dziennikarze ponad podziałami. Chodzi o książkę o sytuacji na Białorusi

Dziennikarze ponad podziałami. Chodzi o książkę o sytuacji na Białorusi

Książki, zdjęcie ilustracyjne
Książki, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Unsplash / Tom Hermans
„Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki” to książka stworzona przez 29 dziennikarzy z różnych mediów. Jest apel o finansowe wsparcie.

Ponad podziałami, we wspólnym celu i... w sprinterskim tempie. 9 sierpnia 2021 roku ukaże się książka „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”, nad którą pracowało niemal 40 dziennikarzy z kilkunastu ogólnopolskich redakcji. Powód? Ich białoruscy koledzy po fachu potrzebują pomocy. Dochód ze sprzedaży książki trafi do Informacyjnego Biura Białoruś w Fokusie, które przeznaczy pieniądze na pomoc represjonowanym dziennikarzom. A ci potrzebują ich na pomoc prawną, sprzęt czy bezpieczny kąt.

Książka „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”

– Cenzura to ich najmniejszy problem – tłumaczy Arleta Bojke, pomysłodawczyni i koordynatorka projektu. – Niezależni dziennikarze na Białorusi trafiają do więzień, są bici, nigdy nie wiedzą, czy wrócą wieczorem do domu – dodaje.

Książka „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki” to zbiór 20 reportaży napisanych przez 29 dziennikarzy. Na ponad 300 stronach przedstawiają oni historie m.in. Ramana Pratasiewicza i Sciapana Puciły, dzięki którym Białorusini z każdego zakątka kraju sami pokazywali, co działo się u nich po ostatnich wyborach. To historie Kaciaryny Andrejewej czy Darji Czulcowej, które pokazywały antyłukaszenkowskie protesty na żywo mimo dojmującej świadomości, że ta praca skończy się dla nich więzieniem.

To historia Juliji Słuckiej, szefowej białoruskiego PressClubu, której zapiski z ponad 6-miesięcznego pobytu w więzieniu boleśnie uświadamiają odczłowieczenie tamtejszego systemu. To historie Natalii Radzinej, która od 10 lat marzy o powrocie na Białoruś, czy Iosifa Siaredicza, który zna Łukaszenkę jak mało kto. To wreszcie historia Andrzeja Poczobuta, który za kratami przechorował COVID-19, a jego rodzina tygodniami nie dostawała jego listów. Listów, które są dla nich jedyną możliwością kontaktu.

Ruszyła zbiórka

Dziennikarze m.in. z TVP Info, „Gazety Wyborczej”, TVN24, Telewizji Republika, Polskiego Radia, Radia Zet, Telewizji Polsat, „Newsweeka”, Onetu czy „Tygodnika Powszechnego”– odpowiedzieli na spontaniczny apel Arlety Bojke po porwaniu samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie.

Koszty polskiego wydania organizatorzy dzielą z Wydawnictwem Adam Marszałek, które zrzekło się swoich zysków.

Zbieramy dalej, bo nasz kolejny cel to tłumaczenia na inne języki. Białoruscy dziennikarze podkreślają na każdym kroku, że najważniejsze jest to, by mówić o tym, co dzieje się w ich kraju, by Białoruś nie stała się – cytując Swiatłanę Cichanouską – „Koreą Północną Europy”, by Białorusini wiedzieli, że świat o nich nie zapomniał. Pieniądze, które zbieramy zostaną też przeznaczone na pomoc białoruskim dziennikarzom – tym, którym znów zarekwirowano sprzęt; tym, którzy potrzebują pomocy prawnej; tym, którzy musieli z Białorusi uciekać – czytamy w opisie zbiórki.

Czytaj też:
Fascynacja bronią, trudne błogosławieństwa i groby wykopywane łyżkami. „Historie dzieci w powstańczej Warszawie”