Wiwisekcja camorry

Dodano:   /  Zmieniono: 
W „Gomorrze” nie znajdziemy romantycznego obrazu mafii znanego z „Ojca chrzestnego”. Żołnierze camorry przypominają dresiarzy z polskich blokowisk, a Neapol – slumsy Rio de Janeiro.
Sukcesu kasowego „Gomorra" w Polsce nie odniesie. To film trudny, a jego oglądanie nie sprawia żadnej przyjemności. Przedstawione przez Matteo Garrone życie mafijnej płotki jest zupełnie nieatrakcyjne. Żadnych pięknych kobiet, sportowych samochodów czy walizek pełnych pieniędzy. Za to kulkę zarobić jest łatwiej niż na ulicach Gazy. I to jest największa wartość filmu – do opowieści o mafii wnosi w ten sposób więcej niż dziesiątki choćby najwybitniejszych filmów fabularnych na ten temat w ostatnich latach. A przy okazji żaden z oglądających film nastolatków nie zapragnie podążyć śladem jego bohaterów. Zupełnie inaczej niż zdarzyło się zapewne nie raz choćby po mafijnej sadze Francisa Forda Coppoli. 

„Gomorry" nie powinno się raczej oglądać przed przeczytaniem książki Roberta Saviano. Film do sięgnięcia po nią nie zachęci, a bez niej trudno zrozumieć wszystko, co pokazuje Garrone. Nic nie wiemy o osiedlu Le Vele, na którym ma miejsce akcja, brakuje też choćby krótkiego wprowadzenia w historię camorry czy przedstawienia występujących w filmie postaci. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że wprowadzenie narratora mogłoby osłabić wymowę film. W końcu najlepszym komentarzem jest często brak komentarza.