Ten pomysł nie podoba się przewodniczącemu amerykańskiej Akademii Filmowej, Frankowi Piersonowi. "To forma cenzury" - komentuje. Zdaniem Piersona, sprawa ma wydźwięk polityczny. Od kilku lat ton wypowiedzi uczestników ceremonii wręczenia Oscarów staje się coraz bardziej poważny. W zeszłym roku aktor Michael Moore wykorzystał okoliczność, że słucha go niemal cała Ameryka, i bardzo ostro skrytykował politykę prezydenta Busha, a zwłaszcza wojnę w Iraku. Pierson obawia się, że opóźnienie transmisji pozwoli nie tylko uniknąć pokazywania na wizji niecenzuralnych zachowań uczestników ceremonii, ale też w porę wyciąć niepoprawne politycznie wypowiedzi.
"Jeżeli raz zgodzimy się na taki zabieg, do czego może to doprowadzić w przyszłości?" - zastanawia się Pierson.
em, pap