Tajemniczy lot Komorowskiego

Tajemniczy lot Komorowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Bronisław Komorowski nie świętował długo wygranej w I turze. Ok. godz. 21 wyszedł niespodziewanie z lokalu, w którym wraz ze swoim sztabem fetował wygraną i pod ochroną BOR-u pojechał do domu, żeby się spakować… i odlecieć.
Jest niedziela godz. 21. W warszawskiej restauracji Ale Gloria kłębią się tłumy członków PO i zwolenników Komorowskiego. Każdy chce pogratulować tryumfu w I turze, chce porozmawiać. Marszałek nie jest jednak skory do rozmów, nie udziela wywiadów. Nagle, dość niespodziewanie, znika w pomieszczeniu dla VIP-ów. Chwilę później żegna się z kolegami i razem z żoną wsiada do limuzyny, którą odjeżdża do domu. Ale to nie koniec wieczoru kandydata PO na prezydenta - opisuje wieczór wyborczy w sztabie Platformy Obywateklskiej "Fakt".

Chwilę po 22 pod dom Komorowskich znów zajeżdża rządowa limuzyna. Z kamienicy wychodzi marszałek z małą walizka, którą podaje oficerowi BOR. Ten wrzuca ją do bagażnika i wsiada do samochodu, który bardzo szybko odjeżdża. Skąd ten pośpiech?

Czarne BMW dojechało do warszawskiego lotniska, a Komorowski i w asyście oficerów wsiadł na pokład embayera, którym od niedawna latają najważniejsze osoby w państwie. Dokąd odleciał marszałek? Nie wiadomo. – Ta wizyta nie jest związana z kampanią – odpowiada „Faktowi" Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik prasowy sztabu Bronisława Komorowskiego. – Ma za to związek z pełnieniem obowiązków prezydenta państwa – dodała tajemniczo.

"Fakt", ps