- Zwierzęta te żyły tutaj zanim wybudowaliśmy olimpijską strzelnicę, dlatego wciąż krążą po okolicy. Czasem, mimo ogrodzenia, udaje im się w nocy dostać na teren obiektu. Wówczas rano natrafiamy na pogryzione i zniszczone rzeczy - relacjonował przedstawiciel komitetu organizacyjnego (LOCOG) Peter Underhill.
Bliskie spotkanie z lisem przeżył m.in. przygotowujący się do startu w swoich piątych igrzyskach Brytyjczyk Richard Faulds. - Pewnego wieczoru, kiedy po zakończeniu treningu składaliśmy w magazynie broń, wydawało mi się, że dostrzegłem coś w kącie. Nasz trener, który zdążył się lepiej przyjrzeć, jest przekonany, że był to właśnie lis. Podobno zostawił pewien prezent pożegnalny na podium, które stoi na strzelnicy - śmiał się złoty medalista w podwójnym strzelaniu trap z Sydney (2000).
PAP, arb