70-letni Sixto Rodriguez przymierza się do wydania trzeciego albumu. Rodriguez niedoceniony na runku amerykańskim, stał się muzyczną gwiazdą pierwszej wielkości w Republice Południowej Afryki. Jego historię przypomni dokumentalny filmu "Sugar Man", który niedługo wejdzie do kin.
Rodriguez został dostrzeżony w latach 60., występując w barach w Detroit. Dwóch cenionych producentów nagrało z nim album, licząc że z miejsca stanie się gwiazdą. Wróżono mu karierę większą niż Bobowi Dylanowi. Płyta w USA okazała się jednak fiaskiem. Kilka lat później pirackie kopie jego płyty trafiły do podzielonej apartheidem Republiki Południowej Afryki. W ciągu dwóch dekad albumy Rodrigueza stały się tam bestsellerami, bijąc rekordy sprzedaży Elvisa Presleya i Rolling Stonesów.
Teraz Rodriguez zamierza skończyć prace nad trzecim albumem, w którego realizacji ma wziąć udział kilku producentów, w tym Steve Rowland. - Powiedział, żebym przysłał mu nagrania, więc to zrobie - powiedział 70-latek. - Na pewno go sprawdzę, bo ma dużo pomysłów.
Mówi się również o współpracy z Davidem Holmesem.
Sixto Rodríguez wydał dwie płyty "Cold Fact" (1970) oraz "Coming from Reality" (1971). Nominowany do Oscara dokument "Sugar Man" trafi do naszych kin 22 lutego. 5 lutego ukaże się soundtrack do filmu.
em, megafon.pl
Teraz Rodriguez zamierza skończyć prace nad trzecim albumem, w którego realizacji ma wziąć udział kilku producentów, w tym Steve Rowland. - Powiedział, żebym przysłał mu nagrania, więc to zrobie - powiedział 70-latek. - Na pewno go sprawdzę, bo ma dużo pomysłów.
Mówi się również o współpracy z Davidem Holmesem.
Sixto Rodríguez wydał dwie płyty "Cold Fact" (1970) oraz "Coming from Reality" (1971). Nominowany do Oscara dokument "Sugar Man" trafi do naszych kin 22 lutego. 5 lutego ukaże się soundtrack do filmu.
em, megafon.pl