Jakub Mielnik: Brexit na świętego Dygdy albo nawet nigdy

Jakub Mielnik: Brexit na świętego Dygdy albo nawet nigdy

Theresa May
Theresa MayŹródło:Newspix.pl / WENN
Brytyjczycy dali Europie chwilę wytchnienia od coraz bardziej nużącej epopei rozwodowej z UE. Po utrąceniu wielu różnych pomysłów w tej chwili na stole jest plan opóźnienia brexitu.

To się może wszystko skończyć bez brexitu. Tak przynajmniej wygląda sytuacja po kolejnej rundzie nerwowych negocjacji z UE i wyczerpujących głosowań w Izbie Gmin. Wiemy już po nich, że brytyjskie elity polityczne na pewno nie chcą twardego brexitu bez umowy. Jednocześnie wiemy też że z umową wynegocjowaną przez premier Theresę May także go nie chcą. Stanęło więc na tym, że jest parlamentarne poparcie dla opóźnienia całego dumnego procesu wyzwolenia Wielkiej Brytanii od tyranii eurokratów. Do niczego ono rządu nie zobowiązuje, ale sam fakt, że taka zgoda jest wydaje się sukcesem – w końcu jest coś, w czym wszystkie partie zasiadające w parlamencie mniej więcej się zgadzają. A to już naprawdę wiele. Tylko co teraz?

May chce wykorzystać zgodę na odwleczenie wyjścia z  na ponowne głosowanie nad jej planem brexitu. Nie wiadomo właściwie, po co jej to cało głosowanie, skoro przegrała je już dwa razy a zmian w tekście nie będzie, bo wyklucza je UE. No, ale coś tam pewnie trzeba w Izbie Gmin w tej sprawie robić, więc będą głosować aż do bólu. Nie sposób odnieść wrażenia, że głównie chodzi o to, żeby brexitu wcale nie było. Bo jak się nie uda przegłosować zgody na umowę z UE na szybko, to opóźnienie ma być dłuższe niż tylko techniczne kilka dni. A wtedy być może trzeba będzie przeprowadzić wybory europejskie na Wyspach, nie mówiąc o tym, że po drodze ktoś może stracić cierpliwość do całego zamieszania i rozpisać przedterminowe wybory parlamentarne. Theresa May ostrzega, że opóźnienie brexitu będzie oznaczało klęskę brytyjskiej demokracji, która nie poradziła sobie z prostym zadaniem realizacji woli wyjścia z UE, wyrażonej w referendum.

Wygląda na to, że ta klęska nikogo już na Wyspach nie przekonuje. Bo jeśli ma to być cena za zawrócenie wody w Tamizie i uniknięcie brexitu, to być może warto ją zapłacić. Pytanie tylko, jaka byłaby pozycja Wielkiej Brytanii w Unii, gdyby do jej wyjścia jednak by nie doszło?

Czytaj też:
Jest rozstrzygnięcie ws. brexitu. Izba Gmin za przedłużeniem artykułu 50.

Źródło: Wprost