Groźba blamażu Europy. Niemcy i Francja znów kombinują w sprawie Ukrainy

Groźba blamażu Europy. Niemcy i Francja znów kombinują w sprawie Ukrainy

Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych Josep Borrell po spotkaniu w siedzibie MSZ w Warszawie
Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych Josep Borrell po spotkaniu w siedzibie MSZ w Warszawie Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Europejski przemysł zbrojeniowy woli sprzedawać amunicję na Bliskim Wschodzie, niż na Ukrainie. Los unijnego finansowania broni dla Kijowa stoi pod znakiem zapytania z powodu ociągania się kluczowych krajów UE.

– Nie jesteście w stanie wojny, możecie poczekać kilka miesięcy – mówił w Warszawie szef unijnej dyplomacji, Josep Borrell, zwracając się do klientów europejskich koncernów zbrojeniowych, które mają problem z wywiązaniem się z obietnic dostaw amunicji dla Ukrainy.

Borrell przyznał, że przemysł zbrojeniowy UE nie miałby najmniejszych problemów z zaopatrzeniem walczących z Rosją Ukraińców, gdyby nie wyprzedawał prawie połowy swojej produkcji poza Europę.

Wysoki komisarz UE przypomniał przy tym, że dostawy dla Kijowa nie są wyłącznie pomocą charytatywną. Kijów płaci za wsparcie w walucie równie twardej jak odbiorcy francuskiej czy niemieckiej broni na Bliskim Wschodzie czy Afryce. W grę wchodzą niebagatelne pieniądze, bo cena najbardziej poszukiwanych i potrzebnych Ukrainie pocisków artyleryjskich kaliber 155 mm wzrosła od początku wojny z 2 tysięcy do 8 tysięcy euro za sztukę. To, że producenci z zachodniej Europy wolą wysyłać je daleko poza Europę, niż do Kijowa, dobrze ilustruje polityczną atmosferę wokół zaangażowania w wojnę z Rosją.

Artykuł został opublikowany w 7/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.