Pierwszy tydzień lutego zaczął się od trzęsienia ziemi a potem napięcie zaczęło rosnąć. Trump jednego dnia wypowiedział wojnę celną Kanadzie i Meksykowi, ale jak tylko rządy w obu krajach z dnia na dzień zabrały się za porządne pilnowanie granicy z USA, szybko schował do szuflady swoją groźbę. Jedna wizyta sekretarza stanu Marco Rubio w Panamie wystarczyła, żeby kraj ten wycofał się z umowy o współpracy gospodarczej z Chinami, która od lat budziła niepokój w USA. Kanał Panamski to przecież dla Ameryki kluczowa strategicznie arteria.
Zaraz potem na baczność stanęła Europa, także zagrożona wojną celną z USA. Wystarczyła sama pogróżka nowego prezydenta USA, że po Kanadzie i Meksyku Europa jest następna, żeby w UE przyspieszyły prace nad dozbrojeniem zagrożonego rosyjską agresją kontynentu. Ursula von der Leyen jest ponoć nawet gotowa przymknąć oko na limity długu publicznego, jeśli tylko miałoby to zachęcić poszczególne rządy do wydawania na zbrojenia tyle, ile od dawna domagają się Amerykanie.
Jakby tego było mało, Donald Trump w połowie pierwszego tygodnia lutego reaktywował stary, XIX wieczny kolonializm, zapowiadając przejęcie kontroli nad Strefą Gazy i wysiedlenie stamtąd Palestyńczyków.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.