To sytuacja niespotykana w skali kraju. Przewodniczący augustowskich struktur PiS głosuje ramie w ramie z Platformą Obywatelską i zwalcza działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Mało tego, poszedł nawet do sądu z marszałkiem województwa podlaskiego, który również jest z PiS. Mimo otwartego konfliktu nadal zarządza politycznymi strukturami w regionie. I w rozmowie z „Wprost” twierdzi, że... konfliktu nie ma.
Dyrektor z „powołania”
Marcin Kleczkowski, bo o nim mowa, po wyborach samorządowych znalazł się w wyśmienitym położeniu. W Augustowie PiS co prawda nie wygrało wyborów ale zawiązało koalicję ze zwycięskim komitetem Nasze Miasto (z którego jest również burmistrz i zastępca burmistrza).
Kleczkowski został przewodniczącym Rady Miejskiej, a niedługo później również dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Suwałkach. Mimo że nigdy wcześniej nie pracował na stanowiskach kierowniczych czy dyrektorskich. Od 1995 roku był jedynie specjalistą ds. tytoniu w fabryce produkującej papierosy. Mimo że przepracował tam niemal całe swoje zawodowe życie, to nie awansował nawet na stanowisko kierownika.
– To chyba już wystarczająca „rekomendacja” jego „kompetencji” – mówią anonimowo inni pracownicy z tego samego zakładu.
Gdy zapytaliśmy Kleczkowskiego, czy jego awans na stanowisko dyrektora WORD jest decyzją polityczną, zdecydowanie zaprzeczył. Ale jednocześnie nie potrafił nam podać, jaki był inny powód. Sam przyznał, że nie ma doświadczenia związanego z ruchem drogowym, nigdy też nie sprawował wcześniej funkcji kierowniczych.
Od czasu profitów polityczno-ekonomicznych, jak mówią nam anonimowo lokalni działacze PiS, woda sodowa uderzyła mu do głowy. "Uniemożliwiał nam spotkania i kontakt z burmistrzem, wprowadzał autorytarny model zarządzania strukturami, w sposób lekceważący i upokarzający odnosił się do swoich kolegów. A nawet do samego burmistrza. Powołując się na rzekome zażyłe znajomości z Marszałkiem Województwa, dawał mu do zrozumienia, kto naprawdę rządzi w mieście" – to główne zarzuty, które usłyszeliśmy w Augustowie od lokalnych działaczy PiS.
W końcu lokalni działacze powiedzieli dość: Złożono wniosek o odwołanie go z funkcji przewodniczącego Rady Miejskiej. – Chcieliśmy jedynie by się opanował – mówią augustowscy radni. – Każdy normalny człowiek zdałby sobie wówczas sprawę, że coś robi źle i należy to zmienić.
Chory w WORD, zdrowy na sesji
Ale po tej decyzji konflikt tylko narastał. Do tego stopnia, że zarząd województwa zdecydował się odwołać Kleczkowskiego z funkcji dyrektora WORD Suwałki. Jako że Kleczkowski jest radnym miejskim, o zgodę na jego odwołanie trzeba było wystąpić na sesji Rady Miejskiej w Augustowie. I tutaj doszło do prawdziwego kuriozum. Niemal wszyscy radni PiS-u oraz koalicyjnego Naszego Miasta zagłosowali za odwołaniem Kleczkowskiego. Jak lwy bronili go za to.... działacze Platformy Obywatelskiej.
Kleczkowski przegrał głosowanie, ale nie zamierzał oddać „stołka” w WORD-zie. Poszedł na zwolnienie lekarskie, na którym jest do dziś. W rozmowie z nami nie chciał powiedzieć, na co nagle zachorował. Wiadomo jednak, że mimo iż jest „chory”, to pojawia się na sesjach Rady Miejskiej. Ostatnia trwała... 11 godzin, na której to radny Kleczkowski ramię w ramię głosował z radnymi PO, a przeciwko pomysłom burmistrza i swojego własnego ugrupowania.
Przewodnicząca Rady Alicja Dobrowolska mówi, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy Kleczkowski zupełnie zmienił stosunek do władz miasta. Głosuje dokładnie tak jak PO, a ostatnio doprowadził, razem z działaczami PO, do zerwania obrad.
– To totalna blokująca wszystko opozycja. Powstała taka koalicja, w której uczestniczy również i ten radny. Widać chcą oni przenieść do naszego samorządu to, co widzimy na obradach Sejmu. To dla nas bardzo zastanawiające, dlaczego do opozycji dołączył właśnie i on – tłumaczy Dobrowolska.
Zapytaliśmy więc w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Białymstoku, czy radny może uczestniczyć w sesjach, skoro jest na zwolnieniu lekarskim.
– Będąc na zwolnieniu lekarskim chory może załatwiać jedynie podstawowe czynności. Na przykład wyjść do apteki po lekarstwa czy do sklepu po żywność. Na pewno nie może pracować – tłumaczy Katarzyna Krupicka, rzecznik prasowy białostockiego oddziału ZUS.
Radny, w rozmowie z „Wprost” tłumaczy, że był na sesji ponieważ... dotyczyła jego osoby. Nie odpowiedział nam jednak jak się to ma do jego stanu zdrowia. Stwierdził jedynie, że odwołanie go ze stanowiska przewodniczącego rady Miejskiej jest skandalem. Jednocześnie dodał, że w regionie nie ma konfliktu politycznego i jest w dobrych relacjach z marszałkiem województwa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.