Drut na granicy z Białorusią nie jest problemem PiS. To Łukaszenka testuje Polskę

Drut na granicy z Białorusią nie jest problemem PiS. To Łukaszenka testuje Polskę

Strażnicy graniczni i żołnierze blokujący przejście migrantom na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym
Strażnicy graniczni i żołnierze blokujący przejście migrantom na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym Źródło:Newspix.pl / ZUMA
Życie i zdrowie ludzkie są priorytetem. To kwestia bezdyskusyjna i jeżeli ktoś poddaje ją w wątpliwość, powinien darować sobie czytanie tego tekstu. Uwaga mediów i polityków koncentruje się teraz na granicy polsko-białoruskiej – padają wielkie słowa, apele i oskarżenia. Wszystko obraca się wokół kwestii zdrowia i życia, ale one tam nie są zagrożone. Zagrożona jest za to zewnętrzna granica UE.

Po błyskawicznej ofensywie talibów, którzy przejęli pozostawiony przez USA Afganistan, Unię Europejską czeka najprawdopodobniej kryzys uchodźczy. Dziś trudno przewidzieć, jak dalece poważny będzie to problem i czy powtórzą się zawirowania z 2015 r. Coś na pewno się w Unii zmieniło i teraz głosy płynące z Brukseli oraz kilku zachodnioeuropejskich stolic nie są już tak pewne i nawołujące do otwartości jak jeszcze kilka lat temu.

– Nie powinniśmy czekać aż ludzie dotrą do zewnętrznych granic Unii Europejskiej. To nie jest rozwiązanie. Powinniśmy uniemożliwić tym ludziom kierowanie się do Europy niebezpiecznymi, nieregularnymi i niekontrolowanymi trasami prowadzonymi przez przemytników – przekazała w środę w specjalnym oświadczeniu komisarz UE do spraw wewnętrznych Ylva Johansson. Europa stała się ostrożniejsza.

To również efekt gry, którą od wielu tygodni prowadzi z UE reżim Aleksandra Łukaszenki. Białoruski dyktator w ostatnich miesiącach, tylko na terytorium Litwy, dosłownie wypchnął ok. 3000 migrantów. Podobny problem z Łukaszenką mają inne bałtyckie republiki. Niekontrolowana fala przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu trafia również na Łotwę. Ministrowie obrony z tych państw otwarcie mówią już o ataku hybrydowym, a Estonia wysyła na Litwę drony i 100 kilometrów drutu kolczastego.

Wszystko po to, żeby wspomóc budowę ogrodzenia, które Litwini zaczęli stawiać już na początku lipca. Długo przed tym, zanim sytuacja w Afganistanie wymknęła się spod kontroli. Taki sam drut jest w Polsce pretekstem do podsycania kolejnych emocji i zaogniania naszej plemiennej wojenki.

Źródło: Wprost