Monika Olejnik pytała o śmierć migrantów na granicy. Prezydencki minister: To ich wybór

Monika Olejnik pytała o śmierć migrantów na granicy. Prezydencki minister: To ich wybór

Andrzej Dera
Andrzej DeraŹródło:Newspix.pl / TEDI
Andrzej Dera był pytany przez Monikę Olejnik w „Kropce nad i” o smierć migrantów na polsko-białoruskiej granicy. – Jeżeli ktoś łamie prawo, przekracza granicę, ucieka przed osobami, które pilnują granicy, to musi ponosić i ponosi konsekwencje… – mówił prezydencki minister.

W niedzielę Straż Graniczna potwierdziła, że po polskiej stroni polsko-białoruskiej granicy znaleziono ciała trzech migrantów, a po białoruskiej stronie jedno ciało. O sprawie w poniedziałek 20 września premier, szef MSWiA i szef Straży Granicznej mówili na konferencji prasowej.

O odpowiedzialność za tę sprawę w „Kropce nad i” na antenie TVN24 był pytany prezydencki minister Andrzej Dera.

Kto jest odpowiedzialny za śmierć osób, które nielegalnie przekraczają granice, które próbują się wydostać, żeby się nie dać złapać wchodzą w różne miejsca, gdzie temperatura spada i umierają? – pytał retorycznie Dera.

Minister zapewniał, ze cały czas z polskiej strony jest wola, żeby pomagać osobom koczującym na granicy, ale Białoruś na to nie pozwala. Odniósł się jeszcze raz tez do osób, które nielegalnie ją przekroczyły. – Jeżeli ktoś łamie prawo, przekracza granicę, ucieka przed osobami, które pilnują granicy, to musi ponosić i ponosi konsekwencje…– mówił.

Musi ponieść śmierć? – dopytywała prowadząca rozmowę Monika Olejnik?

Nie, nie musi ponosić śmierci, ale to jest ich wybór – odparł Dera.

„Na wojnie pewne rzeczy robi się po cichu, ale skutecznie”

Olejnik dopytywała też, dlaczego w pobliże granicy nie są dopuszczani dziennikarze.

Bo strona białoruska będzie miała dokładny podgląd, co się dzieje z naszej strony i będzie mogła odpowiednio reagować. To są elementy wojny hybrydowej. To nie ma żartów. Na wojnie pewne rzeczy robi się po cichu, ale skutecznie. I o to tutaj chodzi – mówił Dera, przekonując, że nawet korespondenci wojenni nie są we wszystkie miejsca dopuszczani. – Jeszcze raz powtarzam, najbardziej zadowolony z takiego przekazu byłby Łukaszenko, żeby wiedział, gdzie po polskiej stronie są oddziały, gdzie pilnują, co robią, byłoby to dla niego kapitalne – dodał.

Dera zapewnił też, że póki co radzimy sobie sami i nie potrzebujemy pomocy FRONTEXu, ale problem narasta.

Dera: Nie jestem na pokaz chrześcijaninem, tylko prawdziwym

Olejnik przekonywała też, że jako katolicy, Polacy powinni pomagać potrzebującym.

Jesteśmy katolikami, w Boże Narodzenie stawiamy dodatkowy talerz dla bezdomnego. Stawia Pan jeden talerz więcej w Wigilię?– pytała dziennikarka.

To, co ja robię, to jest moja prywatna sprawa pani redaktor. Nie jestem na pokaz chrześcijaninem, tylko prawdziwym – zapewnił minister. – Natomiast nie chciałbym mieć w swoim domu osoby, która na przykład zagrażałaby mojej rodzinie. Nie chciałbym mieć takiej osoby. Mam prawo wyboru. Pomagam tym, którzy potrzebują. Tu mamy sytuacje inna. To jest zaplanowane działanie ze strony reżimu Łukaszenki – dodał.

Dera podkreślił, że  przekonała w 2015 roku „do czego może doprowadzić beztroskie otwieranie granic”. – I nagle się okazało, że zamachy są, że mamy wzmocniony terroryzm… i Unia zmieniła swoje stanowisko. Powiedziała, że trzeba chronić granice i my to robimy – podkreślił Dera.

Czytaj też:
Co wiadomo o śmierci migrantów znalezionych przy polsko-białoruskiej granicy? W przypadku jednej osoby szef MSWiA zasugerował „podtruwanie”