Służby znów pojawiły się w Przewodowie. Teren został otoczony

Służby znów pojawiły się w Przewodowie. Teren został otoczony

Miejsce, gdzie wybuchła rakieta
Miejsce, gdzie wybuchła rakieta Źródło: Newspix.pl / Jarek Gorny
Prokuratorzy i policjanci ponownie pojawili się w Przewodowie przy granicy polsko-ukraińskiej, gdzie w połowie listopada spadł pocisk. Śledczy wrócili na miejsce eksplozji na zlecenie biegłych – dowiedziało się radio RMF FM.

Z ustaleń RMF FM wynika, że biegli, którzy przygotowują opinię w sprawie wybuchu, potrzebują dodatkowych informacji, dlatego policjanci i prokuratorzy ponownie udali się do Przewodowa. Według radia teren suszarni zbóż został znów otoczony przez funkcjonariuszy, a pracownicy i mieszkańcy mają do niego ograniczony dostęp.

Wybuch w Przewodowie

Do tragedii w Przewodowie, w powiecie hrubieszowskim, doszło 15 listopada. Około godziny 15.40 otrzymała zgłoszenie o wybuchu w suszarni zboża. W wyniku eksplozji zginęło dwóch Polaków w wieku 60 i 62 lat.

Przez kilka godzin po zdarzeniu nastąpiła blokada informacyjna. Dopiero późnym wieczorem przedstawiciele rządu przekazali, że doszło do wybuchu. Okazało się, że na terytorium Polski spadła rakieta najprawdopodobniej ukraińskiej obrony powietrznej. Miała ona strącić rosyjską rakietę, której celem była położona przy granicy z Polską elektrociepłownia w Dobrotworze w obwodzie lwowskim. Tego dnia Rosjanie prowadzili zmasowany ostrzał obiektów infrastruktury krytycznej w Ukrainie.

Początkowo prezydent Ukrainy przekonywał, że odłamki pochodzą z rosyjskiej rakiety, ale potem wycofał się z kategorycznych twierdzeń. – Nikt na świecie nie ma 100 proc. pewności, co się tam wydarzyło. Ja też nie mam –powiedział ukraiński przywódca 17 listopada. Zmiana narracji nastąpiła po tym, jak stanowczo głos w sprawie zabrał prezydent USA Joe Biden. Śledztwo w sprawie wybuchu rakiety prowadzi polska prokuratura.

Powstał ogromny lej

Po kilku dniach prac służb na miejsce tragedii zostali dopuszczeni dziennikarze.– Teraz dopiero możemy z bliska zobaczyć, jak potężna była to eksplozja. Ten kilkumetrowy lej to skutek uderzenia rakiety, wszystko wskazuje na to, że rakiety typu S-300, należącej do ukraińskiej obrony przeciwrakietowej – relacjonował reporter TVN24, pokazując wyrwę w ziemi w miejscu, gdzie spadł pocisk. – Rakieta uderzyła w miejsce, gdzie znajdowała się waga do ważenia zboża. Tutaj był ciągnik z naczepą wypełnioną kukurydzą. Resztki tej kukurydzy widać rozsypane w promieniu kilkunastu metrów – dodał.

Czytaj też:
Tragedia w Przewodowie. MSZ Ukrainy: To nie był nasz pocisk
Czytaj też:
Premier zapytany o to, jaki pocisk spadł na teren Polski. Mówił o zebranych dowodach