Filiks wytknęła Kaczyńskiemu spóźnienie. Tak zareagował prezes PiS

Filiks wytknęła Kaczyńskiemu spóźnienie. Tak zareagował prezes PiS

Wezwany na świadka prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych
Wezwany na świadka prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Kiedy Jarosław Kaczyński został zapytany o swoje spóźnienie, zapadła cisza. Chwilę później pojawiło się tłumaczenie i przeprosiny w kierunku posłanki.

Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed sejmową komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych miała rozpocząć się o godz. 10. Tak się jednak nie stało. Na świadka członkowie komisji, eksperci i dziennikarze musieli poczekać kilkanaście minut.

Dlaczego Jarosław Kaczyński spóźnił się na komisję?

Wątek niepunktualności prezesa Prawa i Sprawiedliwości postanowiła wyjaśnić w trakcie przesłuchania Magdalena Filiks. – Dlaczego spóźnił się pan 17 minut na posiedzenie tej komisji? Przyszedł pan 17 minut po czasie. Dużo osób tutaj na pana czekało – pytała posłanka Koalicji Obywatelskiej.

Po pytaniu zapadła dłuższa cisza. – Wie pani, przyszedłem tak dlatego po prostu, bo wydawało mi się, że jest nieco wcześniej. Wydaje mi się, że to nie wpłynęło jakoś poważniej na prace komisji. Pani może mieć z tego powodu pretensje – odpowiedział Jarosław Kaczyński.

Magdalena Filiks zapewniła jednak, że pretensji nie ma. – Byłam ciekawa, bo pan mówi tak dużo o szacunku, a to jest brak szacunku dla członków komisji, ekspertów, wszystkich, którzy na pana czekali – wytłumaczyła posłanka. Dodała, że zazwyczaj świadkowie przychodzili przed czasem, żeby się przygotować.

– Jeżeli pani się czuje urażona, to ja panią przepraszam – odpowiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Magdalena Filiks ponownie zapewniła, że tak jak nie ma pretensji, tak i nie czuje się urażona. – Byłam ciekawa, czy zrobił to pan w sposób celowy, zamierzony – wytłumaczyła. – Nie, nie zrobiłem – odpowiedział Jarosław Kaczyński.

Pomyłka w przyrzeczeniu Jarosława Kaczyńskiego

Spóźnienie przesłuchiwanego polityka nie było jedynym zamieszaniem podczas komisji. Kiedy Jarosław Kaczyński dotarł już na salę i zajął miejsce, zaliczył drobną wpadkę podczas składania przyrzeczenia.

Przyrzeczenie składane przez przesłuchiwanych brzmi: „Świadomy znaczenia moich słów i odpowiedzialności przed prawem przyrzekam uroczyście, że będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co jest mi znane”.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości w zamian tego w ostatnich słowach powiedział: „niczego nie ukrywając z tego, co jest mi znane”. Przyrzeczenie wymagało powtórzenia.

Czytaj też:
Jurgiel zabrał głos po zawieszeniu w PiS. Uderzył w Sasina
Czytaj też:
Urzędnik zaczął „sypać” Ziobrę. Kaczyński doszukuje się podstępu