Polskie rakiety przeciwlotnicze w Czeczenii

Polskie rakiety przeciwlotnicze w Czeczenii

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Czeczenii znaleziono dwa przeciwlotnicze zestawy rakietowe polskiej produkcji – informuje dziennik „Izwiestja”. Moskiewska gazeta podaje, że są to zestawy GROM, stanowiące odpowiednik rosyjskich zestawów Igła.
Według „Izwiestii", natrafiono na dwa takie zestawy – jeden już po użyciu, a drugi – gotowy do użycia.

Nie wiadomo, ile takich zestawów trafiło w ręce czeczeńskich bojowników. „Przedstawiciele rosyjskich służb specjalnych mają nadzieję, że te dwa znalezione – to jedyne. Jednak kto wie, czy zaopatrywanie rebeliantów nie trwa do dzisiaj" – dodaje gazeta.

Zestawy znaleziono 10 października w górskiej wsi Childecharoj, w pobliżu granicy z Gruzją. Były ukryte w schowku z amunicją i prowiantem.

Dziennik relacjonuje, że wcześniej – 14 sierpnia – rosyjscy piloci, patrolując obszar powietrzny nad tym regionem, odnotowali wystrzelenie rakiety ziemia-powietrze. „Samolot leciał na dużej wysokości, rakieta go nie dosięgła i uległa samozniszczeniu" – piszą "Izwiestija".

Gazeta zaznacza, że „w ostatnich trzech latach (czeczeńscy) bojownicy nie posiadali przenośnych, przeciwlotniczych zestawów rakietowych, za pomocą których można zestrzeliwać samoloty i śmigłowce". „W Czeczenii nie odnotowano też prób atakowania celów powietrznych" – podkreśla dziennik.

„Wystrzelenie rakiety oznaczało, że rebelianci znów weszli w posiadanie przeciwlotniczych zestawów rakietowych, a lotnictwo nad Czeczenią nie może czuć się bezpiecznie. I chodzi nie tylko o lotnictwo wojskowe. Za pomocą takiego zestawu można strącić również cywilny samolot podchodzący do lądowania w Groznym" – konstatują „Izwiestija".
Zdaniem gazety, polskie rakiety mogły trafić do Czeczenii tylko przez Gruzję: „Wszystko wskazuje na to, że przez granicę przerzucano także przeciwlotnicze zestawy rakietowe. Przy czym czyniono to za wiedzą amerykańskich instruktorów, którzy w ostatnich latach kontrolowali wszystkie poczynania gruzińskich wojskowych".

„Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że do Czeczenii trafiły one z Gruzji, która zakupiła je w Polsce za pośrednictwem Ukrainy. Cały ten łańcuszek prawdopodobnie był kontrolowany przez służby specjalne Stanów Zjednoczonych" – pisze dziennik. Jego zdaniem, zestawy rakietowe nie mogły trafić z Polski na Kaukaz bez zgody Stanów Zjednoczonych. „Wszak sprzedaż tej śmiercionośnej broni odbywa się pod ścisłą kontrolą. Rosja i Stany Zjednoczony nawet podpisały w 2005 roku w Bratysławie specjalne porozumienie" – wskazują "Izwiestija".

Gazeta zaznacza, że „Polska należy do NATO, więc jest wątpliwe, by dostawy przeciwlotniczych zestawów rakietowych szły bez akceptacji Brukseli. (…) Ponadto polskie GROM-y dotarły do Gruzji przez Ukrainę, a jak wiadomo, broń dla gruzińskiej armii na Ukrainie wybierali właśnie przedstawiciele USA" – podkreślają "Izwiestija".

pap