Niemcy odrzucają zarzut "polityki germanizacji" wobec Polaków

Niemcy odrzucają zarzut "polityki germanizacji" wobec Polaków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przedstawiciele niemieckiego resortu spraw zagranicznych odrzucają jako groteskowe zarzuty polskiej prawicy i mediów, jakoby Berlin prowadził "politykę germanizacji" wobec Polaków - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Gazeta opisuje nagłośnioną przez polskie media sprawę poszukiwanej przez niemiecką policję Polki Beaty Pokrzeptowicz, która uprowadziła swego syna od niemieckiego ojca.

"Mówi ona, że niemieckie Jugendamty (urzędy ds. młodzieży) zabrały jej syna i oprócz tego zakazały jej rozmawiania z nim po polsku. To polityka; dla wielu Polaków przypadek ten jest kolejnym dowodem na dyskryminację żyjących w Republice Federalnej Polaków przez niemieckie władze, które kontynuują arogancką i bezwzględną politykę +germanizacji+. Zwłaszcza poprzez to, że zabraniają rodzicom rozmawiania z dziećmi po polsku" - pisze bawarski dziennik.

Jak wyjaśnia, temat bardzo porusza polską opinię publiczną ze względu na bolesne doświadczenia polskiego społeczeństwa związane z zakazem posługiwania się językiem ojczystym. Gazeta przypomina o polityce germanizacyjnej z czasów Bismarcka oraz o II wojnie światowej.

"SZ" zaznacza, że faktycznie doszło do przypadków, w których zabroniono polskim rodzicom z mieszanych małżeństw po rozwodzie rozmawiania z dziećmi po polsku. "Między innymi uzasadniano to tym, że rodzice - którzy mogli mieć kontakt z dziećmi jedynie pod nadzorem władz - mogliby w trakcie rozmowy po polsku przygotowywać dzieci do uprowadzenia (...) W tych przypadkach - jak przyznaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Berlinie - popełniono błędy" - pisze "SZ".

Według gazety przedstawiciele niemieckiego rządu uważają, że należałoby znaleźć regulację UE, która gwarantowałaby każdemu obywatelowi Unii prawo do rozmawiania ze swym dzieckiem w ojczystym języku. "Problem bowiem dotyczy nie tylko Niemców i Polaków, ale także wielu obywateli Europy, których mieszane małżeństwa się rozpadły" - ocenia dziennik.

Dodaje, że polskim i niemieckim władzom znanych jest osiem spornych przypadków związanych z zakazem kontaktowania się z dzieckiem po polsku. "I tak oto w Republice Federalnej Niemiec z całkowitym niezrozumieniem spotykają się podejmowane przez polskie media próby zrównania polityki germanizacyjnej czasów narodowego socjalizmu z decyzjami Jugendamtów" - pisze "SZ".

Według dziennika słowo "Jugendamt" stało się nośnym hasłem w debatach polskiej prawicy, głównie obozu narodowo-konserwatywnego pod przywództwem b. premiera Jarosława Kaczyńskiego, który "z pomocą mediów stawia pod presją prowadzoną przez premiera Donalda Tuska politykę wobec Niemiec".

"Ponieważ Jugendamty nie podlegają rządowi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych może jedynie apelować do ich kierowników, aby w miarę możliwości wychodziły naprzeciw oczekiwaniom zagranicznych rodziców z mieszanych małżeństw, które się rozpadły. Ale to, jakoby Berlin prowadził +politykę germanizacji+ wobec Polski, przedstawiciele MSZ odrzucają jako groteskę" - pisze "SZ".

I dodaje, że spośród 120 tysięcy małżeństw polsko-niemieckich rozpadło się 9500, co oznacza, że takie związki są stabilniejsze niż niemiecko-niemieckie.