Pół wieku straconych szans

Pół wieku straconych szans

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pięćdziesiąt lat temu po tym, jak oddziały Fidela Castro obaliły reżim Fulgencio Batisty i ustanowiły republikę socjalistyczną, można zadać pytanie, czy rewolucja warta była swojej ceny? Według analizy dziennika „El Pais”, nie bardzo.

Rząd kubański często chwali się sukcesami, jakie od czasu rewolucji wyspa osiągnęła w dziedzinie edukacji i ochrony zdrowia. Faktycznie, według danych ONZ Kuba ma najniższe w regionie wskaźniki analfabetyzmu i śmiertelności niemowląt. Dobra sytuacja pod tym względem panowała jednak już za czasów Batisty. Rządy komunistów nie pogorszyły więc stanu rzeczy, ale nie dokonały też, jak twierdzi oficjalna propaganda, zasadniczego przełomu.

Pod innymi względami sytuacja na wyspie nie wygląda różowo. Przeciętna płaca wynosi 20 dolarów miesięcznie. Uznawane powszechnie za zawyżone statystyki rządowe wyznaczają PKB per capita na 6 tys. dolarów, co i tak daje wyspie dopiero 21 miejsce w Ameryce Łacińskiej. Kuba spadła na sam dół listy również jeśli chodzi o powszechność telewizorów. Odbiornika nie posiada prawie 1/3 gospodarstw domowych. Dla porównania, przed rewolucją dostępność do telewizji była najwyższa w regionie.

Inne statystyki są jeszcze mniej wesołe. Zaledwie 7 proc. Kubańczyków ma dostęp do telefonu stacjonarnego, a tylko jedna osoba na 100 do komórkowego. Z Internetu może korzystać 2 proc. populacji. Sytuacja wygląda lepiej nawet w wyniszczonym wojnami gangów Haiti.

Mieszkańcy Kuby zasadniczo nie muszą martwić się o przetrwanie – korzystne warunki klimatyczne oraz rozbudowany system świadczeń socjalnych sprawiają, że podstawowe potrzeby ludzkie są zaspokajane. Sytuacja gospodarcza i polityczna powoduje jednak, że dla jednostek bardziej twórczych i ambitnych życie na wyspie staje się nie do zniesienia. Brak nadziei na realizację własnych pragnień przekłada się na wysoką liczbę samobójstw: prawie 25 przypadków na 100 tys. ludności rocznie to zdecydowanie najwyższy współczynnik w rejonie.

Pół wieku rewolucji przyczyniło się również do niepotrzebnych śmierci i rozłąki niezliczonej liczby osób. Setki tysięcy rodzin zostało rozdzielonych przez masową emigrację do USA. Tysiące śmiałków nigdy nie dopłynęły do wybrzeży Florydy, ginąc na morzu. Dodatkowo rząd szafował życiem obywateli, wysyłając ich do walki za granicą w ramach „eksportu rewolucji".

Według oficjalnych danych w Angoli, Mozambiku, Etiopii i innych krajach zginęło ponad 2 tys. żołnierzy. Wreszcie według niezależnych statystyk, od 1959 r. ponad 8 tys. osób zostało straconych lub zniknęło bez wieści. Obecnie w więzieniach kubańskich ma przebywać 200 więźniów politycznych, oskarżonych o takie przestępstwa, jak posiadanie „Roku 1984" Orwella.

Same obchody rocznicy były skromne, co oficjalnie tłumaczono światowym kryzysem finansowym, ale nieoficjalnie wpływ na to mogła mieć trudna sytuacja gospodarcza wyspy. Głównym gospodarzem uroczystości był prezydent państwa Raul Castro. Fidel, zachowujący stanowisko sekretarza generalnego partii, nie pojawił się publicznie, ograniczając się do złożenia krótkich życzeń w prasie.